piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 3



 Obudziłam się rano o 10:00. Najwyraźniej całą noc przespałam na kanapie. Rozejrzałam się po salonie i otarłam bolące oczy. Widząc godzinę, zrobiłam się zła. Nie poszłam na uczelnie i ominęłam już kilka zajęć. Spostrzegłam karteczkę na stoliku przy kanapie. Wzięłam ją do ręki oraz przeczytałam…



 Min Ji, nie miałem serca cię budzić, wyśpij się. Jeżeli raz ominiesz zajęcia, to nic się nie stanie. Niestety już dzisiaj wolałem pójść na uczelnie. Mam nadzieję, że jak wrócę, to już nie będziesz spać.
                                                                                                                                               Hyun Woo



Zaczęło mnie zastanawiać jakim cudem udało mu się pójść na zajęcia, skoro wczoraj wieczorem też się upił ? Może rzeczywiście miał mocniejszą głowę. W dodatku był bardziej doświadczony w piciu, niż ja. To było miłe, że zostawił jakąś wiadomość. Byłam w miarę wyspana, więc wstałam z miejsca, aby rozejrzeć się. Kuchnia była już wysprzątana. Prawdopodobnie przed wyjściem trochę posprzątał. Jedynie spalony garnek psuł wszystko, ale już odpuściłam. Wydawało mi się, że Hyun Woo chyba rzeczywiście chce poprawić nasze relacje.

Minęło kilka godzin, a ja zdążyłam się odświeżyć. Chciałam w końcu zrobić obiad, ponieważ produkty, które mój kolega kupił dzień przed, nadawały się dość dobrze na spożycie. Chciałam się z nim dogadać, więc taki wspólny obiad byłby jak najbardziej na miejscu, o ile wcześniej czegoś nie zjadł na mieście, tak jak zazwyczaj ja to robiłam.

Kończąc robić posiłek zadzwoniłam do Da Bin, chciałam ją przeprosić, że nie uprzedziłam jej o tym, że nie pojawię się na zajęciach. Oczywiście to moja przyjaciółka, więc nawet opowiedziałam o upiciu się z Hyun Woo. Może taki sposób na smutek nie był najlepszym pomysłem, ale za razem nie było czego żałować.

- Naprawdę ? To miło, że chcecie się dogadać. – Słyszałam jej wesoły głos przez słuchawkę.

- Można tak powiedzieć… myślę, że on chyba też chce zmienić nasze relacje na lepsze.

- Miejmy nadzieje…  tak właściwie mogę do ciebie niedługo wpaść ? Możemy razem upiec jakieś ciastka, tak jak za starych czasów.

- Jasne.

Po niedługim czasie Da Bin się pożegnała i rozłączyła. Wróciłam dalej do gotowania. Po niecałej godzinie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zastanawiało mnie kto to, więc bez dłuższego zamysłu pobiegłam do drzwi, gwałtownie otwierając je.

- Jestem ! – Krzyknęła stojąca w drzwiach Da Bin.

- C-Co tu robisz ? – Odpowiedziałam zdziwionym głosem.

Da Bin weszła do mojego mieszkania od razu się rozglądając na wszystkie strony z uśmiechem od ucha do ucha.

- Przecież pytałam czy mogę przyjść…

- A-Ale myślałam, że to weekend, a nie teraz…

Byłam zakłopotana, spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 15:40.

- A nie kończysz zajęć później ? – Zapytałam.

- Uciekłam z ostatnich i wpadłam do ciebie. - Oznajmiła. - Chyba, że ci przeszkadzam, mogę sobie pójść..

- Nie ! Nie ! – Zaprzeczyłam. – Po prostu nie spodziewałam się, ale nie przeszkadzasz.

To była moja przyjaciółka, której ufałam bezgranicznie, więc czemu miałabym jej nie wpuścić ? Da Bin dokładnie przejrzała moje nowe lokum. Wydawała się zauroczona tym miejscem. Gdy skończyłam ją oprowadzać, nagle ktoś wszedł do mieszkania. Okazało się, że to Hyun Woo, który od razu odłożył torbę przy ścianie. Nawet nie zauważył, że jest jeszcze ktoś prócz nas.

- Już jesteś. - Z uśmiechem powiedziałam to, podchodząc do niego.

Chłopak zdjął buty i spojrzał zdziwionym wzrokiem na osobę za mną.

- Em… Kto to ? – Zapytał.

- To Da Bin, moja przyjaciółka.

Da Bin wesoło przywitała nowego znajomego i się lekko ukłoniła, a chłopak się odwdzięczył. Wydawał się być dalej zaskoczony, bo pewnie nie spodziewał się, że kogoś oprócz mnie zostanie w domu.

- Za chwilę skończę robić obiad, zjemy w trójkę. – Mówiłam, szybkimi krokami idąc do kuchni.

Hyun Woo przez cały czas wyglądał jakoś nieswojo przy mojej koleżance. Byłam tym nieco zdziwiona, wydawało mi się, że był typem faceta, który w ogóle nie obawia się dziewczyn, a wręcz czuje się pewny przy nich, ale najwyraźniej pokazał swoją nieśmiałą stronę.

Po paru minutach wszyscy usiedliśmy przy stole. Na początku była głucha cisza, ale jednak Da Bin nie była osobą, która potrafiła by przemilczeć całego czasu w takich okolicznościach.

- Czyli nazywasz się Park Hyun Woo i jesteś z Busanu.- Mówiła Da Bin.

- Um… Tak. – Pokiwał głową. – Min Ji chyba ci o mnie trochę opowiadała, prawda ?

Brunet uśmiechnął się w moją stronę, aż się zawstydziłam. Nie chciałam żeby wyszło na to, że opowiadam wszystkim o tym, że mieszkam z facetem i wszystko o nim mówię.

- Da Bin to moja przyjaciółka, więc nic dziwnego, że ciekawi ją z kim mieszkam. – Tłumaczyłam się poważnym tonem, po chwili wkładając jedzenie do buzi.

Uśmiechnięta dziewczyna wpatrywała się w mojego współlokatora, tak jakby chciała się przyjrzeć każdej części jego twarzy.  Było widać, że on czuje się z tym trochę niepewnie, czemu się nie dziwiłam. Jej zachowanie często było niekomfortowe, chwilami  to było zbyt śmiałe z jej strony. Minęło trochę czasu zanim zauważyłam, że dwudziestolatek nabiera pewności.

- A ty skąd pochodzisz, Da Bin ? – Zapytał, nie patrząc na jej twarz tylko na jedzenie.

- Od zawsze mieszkałam w Seulu. – Odpowiedziała. – Tak właściwie dlaczego przeniosłeś się do Seulu ?

- W Busanie nie przepadałem za uczelnią. Ludzie byli dziwni, nie podobało mi się na studiach, tak jak w liceum.

- A tak samo często chodziłeś na uczelnie jak tutaj ? – Zaśmiałam się.

- Nie bądź wredna. – Odpowiedział nieco ponurej.

Da Bin nagle zaśmiała się kiwając głową.

- Ah tak, Min Ji wspominała, że omijasz zajęcia.

Kiedy to wtrąciła, prawie zadławiłam się jedzeniem. Denerwowało mnie, że tak otwarcie informuje Hyun Wo o tym co jej zdradzam.

Na twarzy chłopaka pojawiła się radość, a ja coraz bardziej czułam się pogrążona.

- Min Ji, czy ty mnie lubisz, że tak dużo o mnie opowiadasz? – Zapytał z szyderczym uśmieszkiem na buzi.

Myślałam, że chyba zapadnę się pod ziemie, czułam jak moja twarz się rumieni, jednak nic nie odpowiadałam.

- Żartujesz ? Min Ji jest moja ! – Da Bin powiedziała ostrzegawczym tonem.

Chłopak zrobił zdziwioną minę po czym zaczął jeść dalej.



*OCZAMI HYUN WOO*



Zbliżał się wieczór, a koleżankami Min Ji jeszcze u nas siedziała. Wolałem się nie wtrącać, bo wpadły na pomysł, żeby zrobić czekoladowe ciastka, a ja już miałem dosyć gotowania po ostatniej akcji. Siedziałem w tym czasie na kanapie przed telewizorem oglądając jakiś mecz. Nie byłem zapalonym fanem piłki nożnej, ale od czasu do czasu lubiłem obejrzeć coś takiego. Praktycznie przez cały czas byłem pochłonięty wpatrywaniem się w ekran. Dziewczyny były takie głośne, że nie raz  je słyszałem, a zwłaszcza Da Bin, o której już sobie wyrobiłem zdanie. Była jak dla mnie trochę zbyt szalona, nie mogła usiedzieć na miejscu po cichu przez dłuższy czas. Nie była w moim typie, ale za razem nie miałem wrażenia, że jej nie lubię. Była mi bardziej obojętna, a za razem jak kosmitka. W środku meczu odwróciłem głowę i zobaczyłem co one robią w kuchni. Stały przy piekarniku i się przytulały, typowe przyjaciółki, które wszystko robiły razem.

- Kocham cię, Min Ji. – Powiedziała Da Bin do przyjaciółki targając się włosy.

Byłem zdziwiony. To musiała być chyba naprawdę mocna oraz szczera przyjaźń. Pokręciłem głową i uśmiechnięty wróciłem wzrokiem na telewizor. Nagle zatrzymałem się w myślach przy jednym. Przypomniało mi się jak wtedy dziewczyna powiedziała „Żartujesz ? Min Ji jest moja !” i te „Kocham cię, Min Ji.”.

-  A może one są… nie, nie, o czym ja myślę ? - Mruczałem pod nosem.

Znowu spojrzałem na dziewczyny i zobaczyłem, że moja współlokatorka wsuwa kawałek czekolady do buzi swojej koleżanki. Podniosłem brew po czym szybko potrząsnąłem głową.

- Wydaje mi się… - Znowu zamruczałem pod nosem.

Były sobie takie bliskie. Czy one przypadkiem nie były dla siebie kimś więcej niż tylko przyjaciółkami ? To moja wyobraźnia czy miałem racje ?

Starałem się zapomnieć o tym i dalej oglądałem sport. Czas minął szybko, a ciastka były już gotowe. Trzeba było chwile poczekać, ale potem zjadłem kilka wraz z dziewczynami. Da Bin wyszła od nas po 20:00, a Min Ji poszła ją odprowadzić. Minęła już 21:00, a ona dalej nie wracała. Zacząłem żałować, że nie poszedłem z nimi. Zamartwiałem się. Jednak po chwili pomyślałem, że jakby nie były tylko przyjaciółkami to nic dziwnego, że chciałby spędzić z sobą więcej czasu. Zwariowałem czy one się lubiły bardziej niż koleżanki ?

Kiedy Min Ji wróciła tłumaczyła się, że po prostu autobus jej koleżanki się spóźniał. Późno zasnąłem, ale obudziłem się przed 12:00. Jak na mnie to i tak to była wczesna pobudka. Wstając zobaczyłem moją współlokatorkę ubierającą się przy drzwiach wyjściowych.

- Hm ? Idziesz na uczelnię ? – Zapytałem zaspany.

- Nie, dzisiaj ominę zajęcia. – Mówiła poprawiając buty.

Na chwilę zamilkłem. Podrapałem się po głowie przyglądając się jej.

-  Gdzie idziesz ? – Zadałem kolejne pytanie.

- Na randkę z Da Bin. – Odpowiedziała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.

- Na randkę ?

- Tak, przeszkadza ci to ?

- Nie ! Nie ! – Pokręciłem głową.

Już po chwili Min Ji pożegnała się ze mną i wyszła z mieszkania bez dłuższego tłumaczenia się. Zostałem sam.

Uznałem, że nie mam ochoty biec na zajęcia, więc umówiłem się z ji Hwan’em w restauracji. Sung Ho był w tamtym czasie na uczelni, więc nie wolałem go wyciągać stamtąd. Spotkałem się tylko z jednym kolegą. Rozmowa była o różnych męskich sprawach, gdy nagle wspominałem o wczorajszym wieczorze. Opowiedziałem Ji Hwan’owi jak poznałem przyjaciółkę mojej współlokatorki.

- Była przynajmniej ładna ? – Zapytał chłopak.

- A ty jak zwykle o jednym. – Zaśmiałem się.

- Nie udawaj, że jesteś lepszy. Sam myślisz tylko o atrakcyjnych dziewczynach. – Mówił z przekonaniem w głosie.

Pokręciłem głową i chwile odczekałem zanim dałem odpowiedź.

- Brzydka nie była, ale strasznie hałaśliwa. Może twój typ, ale nie mój. – Mówiłem nieco poważniej.

 - Chętnie bym poznał koleżankę Min Ji. – Powiedział z uśmiechem na twarzy.

Znowu nic nie odpowiedziałem bo przypomniałem sobie wszytko.

- Ale ty chyba nie jesteś w jej typie… - Odparłem.

- Hm ? Dlaczego ? Przecież wiesz, że mam powodzenie… - Na początku wydawał się zdziwiony, ale nagle parsknął śmiechem.

- Bo ona… chyba nie lubi mężczyzn.

W tamtym momencie to Ji Hwan zamilkł. Było widać jego zdezorientowanie. Pewnie nawet nie wiedział jaką dać odpowiedź.

- Masz na myśli… że woli dziewczyny ? – Zapytał niepewnie.

- Tak… chyba tak.

Brunet rozszerzył oczy jakby zobaczył ducha. Miałem wrażenie, że mi nie dowierza.

- Powiedziała ci to, czy co ?

- Nie, ale… - Rozejrzałem się wokół siebie. – Wczoraj były bardzo czułe wobec siebie.

- W sensie Min Ji i jej koleżanka ?

- Tak, Da Bin powiedziała do niej „Kocham cię”.

- Nie przesadzaj - Zaczął wzdychać. - Dziewczyny często tak do siebie mówią.

- Może i tak, ale jeszcze wcześniej Da Bin powiedziała coś w stylu, że Min Ji jest jej. W dodatku dzisiaj rano Min Ji powiedziała, że idzie z nią na randkę.

- To dziwne.

- Może one w ten sposób chciały mi dać do zrozumienia, że są razem. Tylko boją się powiedzieć wprost. Wiesz, że związki homoseksualne nie są popierane.

- Może rzeczywiście masz racje. – Ji Hwan pokiwał głową, łapiąc się za podbródek. – Jeśli chcesz to zapytaj ją.

Spędziłem z kolegą pół dnia i wróciłem do domu dopiero o 18:00. Położyłem się na kanapie po chwili rozkładając się. Byłem sam w domu, więc pomyślałem, że to dobra okazja, żeby się przespać. Sen to było moje hobby. Nie zwróciłem uwagi ile czasu minęło, ale ocknęło mnie wołanie Min Ji „Wróciłam !”. Otarłem oczy i ujrzałem nad sobą dziewczynę, która stała i  dziwnie mi się przyglądała.  

- Spałeś ? Przepraszam, nie wiedziałam. – Powiedziała ze smutkiem w głosie.

- Nie szkodzi. – Lekko się podniosłem.

- Posuń się, jestem zmęczona.

Min Ji wpakowała się na kanapę siadając obok mnie. Położyła się na bok, kładąc głowę na moim ramieniu. Odwróciłem głowę i spojrzałem na jej czubek głowy. Poczułem się nieswojo, ale nie miałem powodu, aby zwrócić jej uwagę.

- I jak było ? – Zapytałem niepewnie.

- Super. – Odpowiedziała cicho z zmęczeniem w tonie.

- Miałaś chyba ciekawy dzień, prawda ?

- Yhym…

Siedziałem tak patrząc na nią przez dłuższy czas. Prawie spała, więc się nie odzywałem. Nagle usłyszałem burczenie, jednak to nie byłem ja.

- Ups… - Dziewczyna złapała się za brzuch. – Zjadłabym coś.

Rozejrzałem się oraz po chwili uśmiechnąłem.

- Chodź… - Zerwałem się z kanapy.

Zabrałem Min Ji do jakiejś taniej pobliskiej restauracji. Za dużo na początku nie odzywaliśmy się do siebie. Jakaś kobieta przyniosła nam mięso i wstawiłem je na palenisko. Siedzieliśmy chwile w ciszy zajęci jedzeniem.

- Trochę słabe miejsce jak na pierwszą randkę. – Zaśmiałem się.

- Heh. – Również się uśmiechnęła. – To jest randka ?

- Tylko żartuje.

Dalej miałem wymalowaną radość na twarzy i pomyślałem o Da Bin. Ta myśl nie zostawiała mnie w spokoju.

- Aaa, umm… - Bełkotałem ,zastanawiając się jak zacząć. – Twoja koleżanka coś dzisiaj o mnie wspominała ?

- Hm ? Czemu pytasz ?

- Tak po prostu.

- Spodobała ci się ?

- Co ? Nie, nic tych rzeczy.

- Uważasz, że jest brzydka ?

Min Ji zapytała z szyderczym uśmiechem na twarzy, tak jakby sobie ze mnie żartowała. Czułem się coraz dziwniej.

- Nie, nie… Nie jest w moim typie, ale nie myślę, że jest brzydka.

- Spokojnie, tylko żartuje.

- Heh, dość często żartujesz.

Po tym na chwile, ponownie zapadła cisza. Nie mogłem tego tak pozostawić.

- Zastanawia mnie tylko jak wypadłem w jej oczach. – Mówiłem.

- Powiedziała, że jesteś zabawny.

- Zabawny ? Co to znaczy ?

- Na początku wydawałeś się taki nieśmiały...

- Przy niej trudno być nieśmiałym. Jest bardzo otwarta na ludzi.

Moja towarzyszka zerknęła na mnie i zaczęła przekładać mięso na palenisku.

- Jak myślisz jestem w jej typie ? – Zaśmiałem się nerwowo.

- Nie sądzę.

- Hm ? Dlaczego ?

- A co ?

Min Ji znowu doprowadziła mnie do niepewności, której miałem po dziurki w nosie.

- Tylko pytam, ona ma chłopaka ?

- Nie, nie ma chłopaka.

- Właśnie, a dlaczego ty nie masz faceta ?

- Dlaczego tak wypytujesz ?

- Po prostu nie okazujesz zainteresowania facetami i… - Nie zdążyłem dokończyć.

- Nie lubię facetów… - Powiedziała.

Zacisnąłem pałeczki palcami. Nie kontowałem dalej tej rozmowy, ale miałem wrażenie, że on chyba naprawdę daje mi znaki, że woli dziewczyny, więc wolałem nawet nie pytać wprost. Zinterpretowałem te zdanie jak przyznanie się do moich zastanowień.

Potem zaczęliśmy jeść, okazało się, że ta restauracja jest naprawdę bardzo dobra. Jedzenie było pyszne, więc szybko wszystko zostało zjedzone. Nawet nie zauważyłem jak szybko zaczęliśmy się z Min Ji wygłupiać. Zawsze zwracałem jej uwagę, kiedy brudziła sobie twarz.  Czasem  ja lub ona wkładaliśmy sobie nawzajem jedzenie do buzi. Było zabawne, mimo, że takie dziecinne. Nawet za dużo nie mówiliśmy do siebie, po prostu sobie żartowaliśmy. Ale wtedy zrozumiałem, że nawet jeśli Min Ji woli dziewczyny to i tak chce się z nią przyjaźnić. 



sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 2


Kolejny dzień. Ponownie trzeba iść na uczelnie. Wyszykowałam się tak jak zawsze, byłam gotowa do wyjścia, ale znowu zauważyłam, że Hyun Woo zamiast już być poza domem lub się ubierać to leżał i smacznie spał na kanapie. Nie wiedziałam czy go obudzić , czy dać sobie spokój, ale jednak nachyliłam się, próbując go obudzić. Chłopak uchylił lekko powieki, po czym zrobił niezadowoloną minę.
- Co znowu ? – Zapytał zaspany.
- Dzisiaj też nie idziesz na zajęcia ? – Zapytałam w miarę przyjaźnie.
- Nie mam ochoty, może jutro pójdę.
- Nie boisz się o notatki?
- Nie. Mam kolegę, który studiuje ze mną, więc jakby co to mnie informuje.
- Skąd masz tyle znajomości? - Wyprostowałam się wzdychając.
- Mówiłem ci, że kiedyś przyjeżdżałem tu na wakacje. Daj mi spać. – Z trudem powiedział ostatnie słowa i znowu zamknął powieki.
Spojrzałam na zegarek zauważając, że jestem prawie spóźniona na autobus, więc zerwałam się z miejsca i pobiegłam ubrać buty. Czekał mnie ciężki dzień, ponieważ oprócz zajęć musiałam iść do pracy.


*Oczami Hyun Woo*


Po południu umówiłem się z kolegami w jakiejś restauracji. Przyszedłem trochę spóźniony, ale po przywitaniu się z nimi nie wyczułem, żeby byli jakoś specjalnie źli, czy obrażeni za to.
- Hyun Woo siadaj! – Powiedział wesoło jeden z moich znajomych.
Lekko się uśmiechnąłem i usiadłem pomiędzy Ji Hwan’em a Sung Ho. Oboje byli moimi przyjaciółmi od kilku lat, a odkąd się przeprowadziłem do Seulu mogłem się z nimi prawie codziennie spotykać, więc nasza znajomość nie opierała się tylko przez internet.
- I co? Jak mieszka ci się z tą dziewczyną? – Zapytał żartobliwie Ji Hwan.
- Nie możesz zapytać o coś przyjemniejszego ? – Odpowiedziałem wzdychając.
- No to kiedy znowu idziemy do klubu ? - Zaśmiał się chłopak.
- Heh. – Pokręciłem głową. – Może za kilka dni, przydałoby się żebym w końcu poszedł na zajęcia.
- Nie przesadzaj, jakoś sobie poradzisz.
- Daj mu spokój. – Wtrącił Sung Ho. – Sądzę, że po ostatniej imprezie woli dać sobie spokój.
Parsknąłem śmiechem, opierając czoło o rękę. Przypomniałem sobie jak kilka dni temu byłem z nimi na imprezie. Rzeczywiście był to jeden z moich ostrzejszych wieczorów, a tym bardziej, że wróciłem do domu pijany, a następnego dnia niczego nie pamiętałem, ale i tak najgorszą rzeczą był ten kac.
- Jak ci się mieszka z tą Min Ji? – Zapytał spokojnie Sung Ho.
- Ty w ogóle pamiętasz jej imię? – Ji Hwan przybrał zdziwioną minę.
- Może dlatego, że ja słucham co do mnie ludzie mówią. – Sung Ho zaśmiał się, przedrzeźniając naszego przyjaciela.
Ji Hwan i Sung Ho zupełnie się od siebie różnili. Ji Hwan był wysokim, wyluzowanym brunetem, niczym się nie przejmował lubił zabawy. Typowy student. Za to Sung Ho był bardzo miłym chłopakiem, nie dał sobą pomiatać, ale zawsze był przyjaźnie nastawiony na innych ludzi i chętny do pomocy, można było na niego liczyć, oprócz tego był najniższy z naszej trójki oraz lubił farbować włosy na brąz.
- Wiecie, czasami mam jej dość, o wszystko się czepia, zawsze ma zły humor. Wole radosne i słodkie dziewczyny. - Marudziłem jak dziecko, podbierając głowę o rękę.
- Z tego co opowiadałeś nie poznałeś jej w miłych okolicznościach. – Syknął szatyn.
- Wiem, ale mogłaby sobie dać spokój.
- Może bądź bardziej wyrozumiały, skoro pracuje to pewnie też się trochę stresuje. Powinieneś być jej wdzięczny, że pozwala ci z sobą mieszkać.
Skończył zdanie, a ja już nic nie odpowiedziałem. O dziwo jego słowa do mnie trafiły, zacząłem się zastanawiać czy może nie powinienem się trochę opanować. Czasem rodziła się we mnie druga, nieprzyjemna strona, którą prawdopodobnie ukazałem Min Ji.
Gdy wróciłem do domu pomyślałem, że na sam początek powinienem posprzątać dom i zrobić obiad.  Nie byłem urodzonym kucharzem,  ani nigdy nie sprzątałem sam domu, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz. Zajrzałem do lodówki, a w niej nie znalazłem nic z czego mógłbym zrobić coś do jedzenia, więc po pierwsze poszedłem na zakupy. Godzinie mi się zeszło dojść do sklepu, kupić produkty i wrócić. Oprócz gotowania zabrałem się do sprzątania. Wchodząc do łazienki zobaczyłem kosz pełen ubrań, które nadawały się do prania, więc wiedziałem co zrobić.
Wepchałem wszystkie rzeczy do pralki, a następnie dodałem trochę proszku.
- Jak to się włącza? – Szeptałem, przyglądając się maszynie.
Po pewnym czasie udało mi się ją uruchomić, więc byłem z tego powodu zadowolony.
Wyszedłem z pomieszczenia i zacząłem składać swoje ubrania, ścielić łóżko Min Ji, a później zamiatać podłogę. Wszystkiego byłem pewny na sto procent. Problemy zaczęły się przy gotowaniu. Chciałem odgrzać ryż w gorącej wodzie i tu jeszcze dałem sobie rade, jednak biorąc nóż w ręce, aby pokroić warzywa zacząłem wątpić w swoje możliwości. To takie śmieszne nie umieć pokroić głupich warzyw. Skaleczyłem się już po paru sekundach. Rana krwawiła, więc rzuciłem się nerwowo w poszukiwaniu plastra. Znalazłem go w swoim plecaku, kochana mama wiedziała, że jej synek sobie sam nie poradzi, musiała mi to podrzucić, gdy się pakowałem. Kiedy miałem już go na palcu, zabrałem się dalej do pracy. Włożyłem pokrojone warzywa do gotującego się garnka. Czekałem aż wszystko będzie gotowe, ale szybko zauważyłem, że moja rana poważnie krwawi. Syknąłem i znowu zacząłem szukać plastrów oraz wody utlenionej . Zajęło mi to trochę czasu, bo najwyraźniej nie miałem ich więcej w swoim plecaku, myślałem nawet o poszukaniu bandaży. Przerwał mi dźwięk z kuchni, który poinformował mnie, że coś się przypala. Pobiegłem do garnków gdzie warzywa już były w nie najlepszym stanie. Chciałem szybko to zdjąć z gazu. Przez moje zdenerwowanie złapałem rączkę za blisko początku garnka i porządnie się sparzyłem niechcący zrzucając wszystko na podłogę. Nie sądziłem, że jestem taką niezdarą.
- Cholera ! Cholera !
Wyłączyłem gaz i złapałem się za głowę głośno oddychając.
- Co teraz ? Co teraz ? – W kółko zadawałem to samo pytanie.
Mój nerwowy wzrok błądził po całej kuchni. Warzywa leżały na podłodze, a ryż jeszcze się gotował w drugim garnku. Już po chwili usłyszałem z łazienki, że pralka piszczy. Zawsze wydawała takie dźwięki dla powiadomienia, że wszystko jest wyprane. Pobiegłem tam, przerzucając do miski wszystkie ubrania jakie były w maszynie. Kiedy myślałem, że ponownie zaczynam sobie radzić mój wzrok przykuła jakaś czerwona bluzka. Pamiętałem, że nie wziąłem do prania żadnych innych czerwonych ubrań prócz mojej koszulki, więc co robiła tu druga ? Rozwinąłem ją i zobaczyłem, że to była bluzka z napisem „Don’t Be Lazy”, którą zazwyczaj Min Ji nosiła po domu, tyle, że wcześniej była biała…
- Cholera… - Mruknąłem pod nosem, rozszerzając oczy.
Odłożyłem rzecz po czym niespodziewanie zobaczyłem, że moja ulubiona biała koszulka również przybrała kolor czerwony. Złapałem się za głowę, miałem ochotę krzyczeć. Pomijając już fakt, że zniszczyłem swoje ubranie to i również zniszczyłem rzecz mojej współlokatorki. Już wyobrażałem sobie jak się na mnie wścieka, krzyczy, a nawet bije. Odłożyłem miskę na bok i po jakimś czasie wróciłem do kuchni, gdzie czekała mnie kolejna niespodzianka. W garnku zobaczyłem coś czarnego, domyśliłem się, że ryż już się powoli przypala. Szybko złapałem jakąś szmatkę, zdjąłem garnek z gazu. Byłem już kompletnie tym wszystkim zmęczony, wiedziałem, że się nie nadaje do sprzątania oraz gotowania.


*Oczami Min Ji*


Po zajęciach musiałam iść do kwiaciarni, niby lubiłam tą prace, ale czasami byłam już tak zmęczona, że wolałam po prostu sobie wrócić do domu. Niestety nie ma odwrotu. Siedziałam za kasą rozmawiając przez telefon ze stałym klientem, który zamawiał jakiś bukiet kwiatów. Zapisałam na kartce wszystko związane z zamówieniem i rozłączyłam się, a już po chwili koło mnie znalazła się Pani Kwon.
- Ostatnio jest coraz więcej pracy, myślałam nad znalezieniem drugiego pracownika. – Powiedziała zaglądając do kasy.
- Słucham? – Zapytałam zdziwiona.
- Spokojnie. – Uśmiechnęła się. – Będziesz miała kogoś do pomocy, a tym bardziej, że ja ostatnio załatwiam dużo spraw związanych z tym miejscem, więc nie mam czasu aby ci pomóc.
Na chwilę zamilkłam udając, że sprawdzam czy wszystkie informacje mam zapisane na kartce, jednak po kilku sekundach kontynuowałam rozmowę…
- Wie Pani już kogo zatrudni?
- Jeszcze nie, dopiero dzisiaj dam ogłoszenie.
- Rozumiem.
Po kilku minutach zabrałam służbowy skuter żeby pojechać do klienta i oddać mu bukiet. Jadąc zastanawiałam się kto będzie ze mną niedługo pracował. Chłopak ? Dziewczyna ? Byłam ciekawa, w dodatku ostatnio poznawałam coraz więcej nowych ludzi. Było mi to obojętne czy będę mieć pomoc, bo dobrze radziłam sobie sama, ale z drugiej strony może będę mieć więcej czasu dla siebie. Lubiłam jeździć skuterem, zawsze towarzyszył mi temu miły i chłodny wiatr. Chociaż i tak najlepiej było w lato, wtedy powietrze jest najlepsze. Jechałam dość powoli, gdy nagle zobaczyłam, że ktoś wbiega mi w drogę. Przerażona gwałtownie zahamowałam i nie ominęło mnie spadnięcie z pojazdu. Będąc już na ziemi powoli zaczęłam się podnosić cicho pojękując z bólu, w dodatku trzęsąc się. Nie czułam bólu przez moje poobcierane ręce i skaleczenie na wardze, gdyż byłam w szoku.
- Jezu ! Wszystko w porządku?! – Usłyszałam znajomy głos.
Po chwili zobaczyłam nad sobą Se Young. Podniosłam się lekko chwiejąc i gdyby dziewczyna mnie nie przytrzymała to pewnie bym znowu leżała. Po chwili spojrzałam prosto na twarz dziewczyny, która miała wymalowane na twarzy przerażenie.
- Se Young… mogłam cię potrącić… - Mówiłam jeszcze będąc w szoku.
- Jezu, nic ci nie jest? – Dziewczyna powiedziała głośno, przyglądając mi się.
Pokręciłam głową po chwili odpychając ją. Patrzyłam na nią ze złością, przez nią to wszystko się wydarzyło, chociaż tak naprawdę w głębi duszy byłam szczęśliwa, że nic jej się nie stało.
- Do cholery ! Dlaczego nie uważasz?! – Zaczęłam się wydzierać.
- P-Przepraszam. – Dziewczyna jąknęła.  – Śpieszyłam się i nawet nie zauważyłam…
- Jak nawet się nie rozejrzysz… a gdybym nie zdążyła się zatrzymać?!
- Przepraszam. – Mówiła cicho.
- Same kłopoty z tobą.
Zmierzyłam dziewczynę złym wzrokiem po czym podniosłam skuter sprawdzając czy bukiet się nie zgniótł. Nie był w takim samym stanie kiedy wyjeżdżałam ale nadal był piękny. Zaczęłam iść przed siebie ciągnąc rękoma pojazd.
- Min Ji! – Szatynka krzyknęła podbiegając do mnie.
- Zostaw mnie, jestem w pracy, nie możesz mi przeszkadzać. – Mówiłam idąc szybciej.
- Min Ji, ja…
- Zostaw mnie! – Wtrąciłam głośno.
Po jej minie było widać, że jestem zdziwiona, a za razem smutna. Nigdy na nią nie krzyczałam, a już na pewno nie z takim tonem i nie na poważnie. Najwyraźniej uznała, że naprawdę nie warto teraz ze mną rozmawiać, więc zatrzymała się patrząc jak jestem coraz dalej. Idąc miałam ochotę płakać ale w kółko zaciskałam zęby i w jakiś sposób udawało mi się być spokojną. Po paru minutach byłam pod domem człowieka, który zamawiał bukiet róż. Było widać, że klient był bardzo bogaty. Spokojna dzielnica, duży biały dom z wielkim ogrodem, nie jedna osoba by marzyła o czymś takim. Zadzwoniłam do drzwi i w czasie, kiedy nikt nie przychodził poprawiałam włosy. Wszystko mnie bolało po wypadku. Niestety jakoś musiałam wytrzymać. Nagle z domu wyszedł wysoki brunet, gdzieś po trzydziestce. Uśmiechał się do mnie i kiedy podałam mu jego zamówienie od razu zabrał mi to z rąk. Jego wesoła mina zniknęła, gdy przyjrzał się mi.
- Um… wszystko w porządku ? – Zapytał nie pewnie.
- Ah, tak! – Uśmiechnęłam się sztucznie machając ręką.
- Skaleczyła się Pani? – Zapytał kładąc palec na kąciku swoich ust.
- Tak, tak, dzisiaj jak układałam rzeczy na półce to niechcący pociągnęłam ją i ciężka książka spadła na mnie. – Dalej uśmiechałam się udając jest wszystko w porządku.
- Rozumiem. - Westchnął.
Pokiwałam głową odwracając od niego wzrok. Miałam wrażenie, że robię z siebie idiotkę, ale nie mogłam logicznie myśleć, ani mówić.
- A no tak. – Powiedział grzebiąc w kieszeni spodni. – To dla Pani.
Mężczyzna znowu się uśmiechnął i dał mi do ręki pieniądze. Już po chwili podziękowałam, pożegnałam się i wróciłam poza furtkę jego domu. Trochę zdążyłam ogarnąć myśli i tak jak przyjechałam tak i wróciłam, to że miałam wypadek nie oznaczało, że zrezygnuje z jazdy skuterem. Będąc w kwiaciarni musiałam znowu skłamać, ale tym razem szefowej. Opowiedziałam historyjkę, że się skaleczyłam swoim paznokciem, chociaż nie sądziłam żeby kobieta się na to nabrała. Mając chwile przerwy trochę zatuszowałam skaleczenie szminką oraz umyłam brudne ręce.
Ten dzień był naprawdę ciężki. Całą drogę do domu rozmyślałam nad spotkaniem z Se Young, nawet przez chwile przyszła mi myśl aby się z nią pogodzić. Czy tak by nie było łatwiej ? Jednak kiedy coś takiego mnie nachodziło, od razu myślałam „Czy chce przyjaciółkę, która mnie zostawiła ? Nie, już ją nie obchodzę…”. Tęskniłam za moją dawną przyjaciółką, ale ciągle ogarniał mnie strach przed kolejnym rozczarowaniem, że nawet jak się z nią pogodzę to i tak mnie zostawi po jakimś czasie.
Weszłam do domu, robiąc wszystko bardzo leniwie.
- Wróciłam!  - Krzyknęłam, aby Hyun Woo mnie usłyszał.
Po chwili pomyślałam, czy on w ogóle jest w domu ? Zajrzałam do salonu i nigdzie go nie było, gdy nagle drzwi od toalety się otworzyły i zza nich wyszedł chłopak z zawiedzioną miną z jakąś czerwoną koszulką w rękach.
- Min Ji… - Powiedział cicho.
- O co chodzi? – Zapytałam podnosząc jedną brew.
Nagle chłopak rozwinął przede mną koszulkę, którą wcześniej miał w rękach. Nie potrzebowałam dużo czasu, aby się zorientować, że to moja ulubiona bluzka, jednak zastanowiło mnie czemu ma teraz inny kolor?
- Hyun Woo… co to ma znaczyć ?  Zapytałam.
- Chciałem zrobić pranie i… nie wiedziałem, że białych rzeczy nie pierze się z kolorowymi… przefarbowałem ci kilka ubrań… - Mówił co chwila się zacinając.
- Co?! - Podniosłam głos.
- A-Ale spokojnie! Sobie też przefarbowałem kilka rzeczy, więc…
- Co?! – Przerwałam mu. – Co ty wygadujesz?!
Szybko pobiegłam do toalety, gdzie zobaczyłam, że jednak Hyun Woo nie żartuje. Większość rzeczy w misce nie przypominała wcześniejszego wyglądu. Zaraz po zobaczeniu tego, wyszłam powoli z łazienki mierząc chłopaka wściekłym wzrokiem.
- Czy nigdy ci nikt nie powiedział, że jak czegoś nie umiesz, to tego nie robisz?! – Mój ton był coraz groźniejszy.
- Nie krzycz na mnie! Przynajmniej się starałem! – Brunet sam zaczął krzyczeć.
Miałam zamiar jeszcze coś powiedzieć, gdy nagle poczułam zapach spalenizny. Po chwili znalazłam się w kuchni, gdzie był bardziej przerażający widok. Wszystko było brudne, jakieś kawałki po warzywach, przypalone jedzenie i nieczyste garnki. Złapałam się za głowę z szokiem w oczach na to wszystko patrząc.
- Jedna osoba potrafi coś takiego zrobić? – Mówiłam pod nosem.
- Wiem, kolacja też mi nie wyszła, ale przynajmniej podłoga jest pozamiatana i jeszcze…
- Co ty mówisz?! – Znowu mu przerwałam.
- Nie krzycz ! Naprawdę się starałem!
Mój współlokator zaczął się tłumaczyć, ale ja już miałam naprawdę dość, prawie cały dzień był dla mnie nieudany. Poczułam cały płacz, który w sobie zbierałam tego dnia. Czułam się słaba i po prostu łzy zaczęły mi spływać po policzkach strumieniami.
- Dlaczego to robisz?! Dlaczego tak bardzo utrudniasz mi życie?! Chciałam być dobra dla taty i dlatego zgodziłam się, żebyś ze mną mieszkał, ale tak naprawdę cię nienawidzę.  Jesteś najgorszą rzeczą, która mi sie przytrafiła. Odkąd cię znam mam same problemy, możesz się wynosić, bo mój dom spłonie jeśli dłużej tu zostaniesz! - Mówiłam łkając i patrząc mu prosto w oczy.
Widziałam wyraźnie, że Hyun Woo mnie słucha i przejmuje tym co mówię, patrzył z poważną miną, jakby bał się cokolwiek zrobić, nie odzywał się, jego oddech był nawet cichy. Dałam mu wyraźnie do zrozumienia, co myślę. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy. Potem nie mogłam już znieść jego widoku, więc wbiegłam do swojego pokoju siadając na łóżku opierając się plecami o ścianę. Skulona zaczęłam płakać, było mi obojętne co teraz Hyun Woo sobie myśli i co zrobi. Byłam wszystkim zmęczona. Siedziałam tak cicho płacząc przez dobre 15 minut, gdy nagle usłyszałam, że drzwi od mojego pokoju się uchylają. Dalej siedziałam w tej samej pozie. Niedługo po tym, ktoś usiadł obok mnie na łóżku. Czułam na sobie czyjś wzrok, ale tylko ciągałam nosem. Wiedziałam kim jest osoba obok.
- Min Ji… nie będę przepraszał, bo nie uważam, że zrobiłem coś złego. Chciałem pomóc, tylko po prostu nie wyszło. – Powiedział to tak spokojnym głosem jak nigdy.
Nie odzywałam się, dalej siedziałam tak samo, tyle, że stałam się kompletnie cicha. Długo nikt z nas się nie odezwał, ale to było w miarę przyjemne, mogłam się uspokoić.
- Spójrz na mnie… - Powiedział poważniej.
Niepewnie i za razem niechętnie podniosłam głowę ocierając zapłakane oczy, spoglądając się na niego.
Hyun Woo lekko się uśmiechnął przyglądając mi się.
- Czemu płaczesz ? – Zapytał.
- Zmęczenie. - Powiedziałam to, spuszczając głowę w dół.
- A to co? – Ponownie zadał pytanie, łapiąc mnie ręką za podbródek oraz kciukiem przejeżdżając po moich ustach.
- Nic takiego…
- Powiedz, nie bój się.
- Po prostu spadłam ze skutera, musiałam o coś zahaczyć…
Brunet pokiwał głową odsuwając ode mnie rękę. Nagle oparł się o ścianę tak jak ja i skierował swój wzrok na sufit.
- Co się dzieje? Nie sądzę żebyś była taka zła tylko przez to, że nabrudziłem.
- Łatwo ci mówić, bo to nie ty będziesz sprzątać. – Powiedziałam przytulając do swojej piersi poduszkę.
- Posprzątam. – Uśmiechnął się.  - Masz problemy w pracy ? Na studiach?
- Um… nie.
- Nie powiesz mi ?
- Nie chce o tym gadać.
- Jesteś taka tajemnicza…
Niespodziewanie chłopak objął mnie mocno po czym położył się na mnie, przygniatając mnie do łóżka.
- Co ty robisz ? Udusisz mnie ! – Zaczęłam protestować.
- Cicho, jesteś wygodna. – Mówił coraz mocniej mnie przytulając.
Ponownie zapadła cisza, o dziwo podobało mi się to. Po raz pierwszy przytulił mnie ktoś kogo znałam zaledwie od kilku dni. To było bardziej przyjacielskie. Leżałam pod nim jakiś czas. Zrobiło mi się lepiej. To było miłe, że chłopak chciał mnie pocieszyć, mimo tego co sie stało wcześniej.
- Naprawdę mnie udusisz. – Syknęłam chcąc się podnieść.
Po chwili oboje wróciliśmy do tego tak jak siedzieliśmy. Znowu zapadła cisza, a ja się uśmiechnęłam widząc, że on na mnie patrzy.
- Mogę ci pokazać dobry sposób na stres. – Chłopak ukazał swój szyderczy uśmiech.
- Hm?
Niedługo po tym byliśmy już w kuchni. Syf mi trochę przeszkadzał, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Hyun Woo wyjął z lodówki kilka butelek Soju co mnie zdziwiło.
- Chcesz zrobić ze mnie alkoholiczkę ? – Zapytałam kpiąco.
- Nic tych rzeczy. – Zaśmiał się.  
Czas szybko minął, a my już wypiliśmy kilka butelek alkoholu siedząc na kanapie w sypialni. Zaczęliśmy sobie opowiadać jakieś historyjki z dzieciństwa i nieźle się uśmialiśmy. Ciągle towarzyszył nam dobry humor. Czułam, że już jestem pijana, lecz nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Naprawdę mas słabą głowę. – Powiedział chichocząc.
- Nieprawda. Sam nie jesteś lepszy - Odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. – Do tej pory pamiętam jak wtedy wróciłeś do domu pijany, musiałam ci pomagać położyć się na kanapie.
- Tyle, że wtedy więcej wypiłem. – Mówił wydymając wargi i machając mi przed oczami kieliszkiem wylewając trunek.
- Idioto, rozlewasz! – Krzyknęłam lekko zrywając się z  miejsca.
- Ale to śmieszne.
Chłopak ponownie zaczął się śmiać, nawet nie wiedziałam dokładnie z czego. Jego śmiech był zabawny, więc sama się temu poddałam.
- Wiesz, tak rzadko mogę zobaczyć jak się śmiejesz, miło widzieć jak jesteś taka rozbawiona. – Hyun Woo przybrał poważniejszy ton.
Po jego słowach przestałam się śmiać i znowu zrobiłam się poważna, ale nagle zaczęłam się chwiać.
- Przepraszam, że wtedy powiedziałam, że mam cie dość i cie nienawidzę. – Mówiłam spokojnie. – Wcale tak nie myślę, jesteś wkurzający, ale da się z tobą wytrzymać.
- No to może, tak dla odmiany dogadajmy się. Zostaniemy przyjaciółmi?
Pokiwałam głową z uśmiechem od ucha do ucha.
- Zacznijmy od początku! – Oznajmiłam. – Jestem Kang Min Ji.
- Park Hyun Woo. – Powiedział wystawiając swój kieliszek.
Po chwili oboje wypiliśmy już do końca wódkę. Film mi się urwał wraz z ostatnim łykiem. 



sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 1



Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że jest już ranek. Lekko podniosłam głowę i rozejrzałam się po pokoju, ocierając zaspane oczy. Prawie całą noc nie spałam, prawdopodobnie przez nowe miejsce. Łóżko miałam te samo, co w starym domu, ale jednak czułam się jeszcze nieswojo, to trochę dziwne bo w końcu to moje mieszkanie ale w sumie miałam mnóstwo czasu aby się przystosować. Zaraz po wstaniu wyszłam z pokoju i zobaczyłam śpiącego chłopaka na kanapie w salonie. No tak, musiałam mieszkać z tym idiotą, po tym jak się z nim pokłóciłam w kwiaciarni, nie chciałam się z nim zaprzyjaźniać, był po prostu pasożytem nad, którym się litowałam. Nie powiedziałam nic swoim rodzicom, ani jemu ojcu o tym, że go wcześniej poznałam, wolałam zapomnieć. On sam milczał, nie odzywaliśmy się do siebie.
Zmierzyłam go zimnym wzrokiem, a następnie po cichu poszłam do kuchni, która znajdowała się zaraz obok salonu. Musiałam być bardzo cicho, aby nie obudzić Hyun Woo. Szybko przesypałam czekoladowe płatki do miski i kiedy zaczęłam się nimi zajadać lekko odskoczyłam, słysząc głos z salonu…
- Dzień Dobry. – Powiedział z uśmieszkiem na twarzy i zaspaną twarzą.
- Dzień Dobry. – Odpowiedziałam cicho zerkając na chłopaka.
- Powinno się jeść przy stole, nie sądzisz? – Powiedział z tym samym uśmieszkiem wstając z kanapy.
Gdy brunet wstał, przy okazji odkrywając swoje ciało spod koca, od razu zauważyłam, że spał jedynie w bokserkach.
- AISH! – Krzyknęłam gwałtownie odwracając się plecami do niego.
- Co takiego? – Zapytał zdziwiony.
- Masz zacząć nosić przynajmniej koszulki do spania! – Mówiłam głośno machając ręką.
- Co ci to przeszkadza? – Ponownie zapytał biorąc w ręce jakąś koszulkę, która leżała na oparciu kanapy.
- Masz zacząć je nosić i tyle!
- To ty w takim razie zacznij jeść przy stole, nie lubię bałaganu.
- Moim rodzicom nie przeszkadzało, że jem chodząc po domu.
- A moim nie przeszkadzało kiedy spałem bez koszulki.
- Rządzisz się w moim mieszkaniu?
- Ja też teraz tutaj mieszkam…
Cały poranek minął nam na tego typu kłótnie. Byłam zła, że mój pierwszy dzień w nowym mieszkaniu został zepsuty przez tego człowieka. Inaczej to sobie wyobrażałam. Była niedziela, więc cały dzień miałam wolny, tak samo jak mój nowy współlokator. Niestety następnego dnia znowu musiałam iść na zajęcia i żeby nie tracić czasu, całe popołudnie oraz wieczór poświęciłam nauce. Kilka razy przeglądałam swoje notatki a nawet dzwoniłam do Da Bin z pytaniem co ona miała zanotowane, miałam nadzieje, że powie mi coś czego nie miałam zapisanego w zeszycie, a mogłoby się przydać. Nie interesowałam się za bardzo tym co robił przez ten czas Hyun Woo, ale często zwracałam mu uwagę, żeby ściszył telewizor. 
Zbliżała się 20:00, gdy nagle do mojego pokoju zajrzał chłopak.
- Nie wiesz, że się puka ? – Zapytałam, przekładając kartki w książce.
- Uczysz się dobrych manier ? – Odpowiedział pytaniem, przewracając oczami. – Chciałem tylko powiedzieć, że wychodzę z kolegami, będę późno.
Kiedy to powiedział od razu zwróciłam na niego wzrok, odkładając książki na bok.
- Gdzie idziesz?
- Interesuje cię to ? – Chłopak znowu pokazał swój charakterystyczny uśmieszek, przy tym krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Pytam, bo jak zaginiesz to muszę wiedzieć gdzie policja ma cię szukać. – Odpowiedziałam wzdychając oraz znowu kierując wzrok na książki.
- Heh. – Pokręcił głową. – Do jakiegoś pobliskiego klubu, nie martw się, będę z kolegami.
- Dobrze. – Odpowiedziałam krótko i beztrosko.
Po chwili chłopak zamknął drzwi od mojego pokoju. Zostałam sama.
Zrobiłam sobie małą przerwę w nauce, żeby zjeść kolacje, po raz pierwszy od tak dawna samotnie. Było już dawno po północy, a ja przygotowywałam się do spania. Byłam zmęczona całym dniem nauki. Rozczesywałam włosy po umyciu ich i patrzyłam na zegarek. Byłam zdziwiona, że o takiej późnej porze, Hyun Woo dalej nie było w domu. Nie obchodził mnie, ale za razem trochę się martwiłam, w końcu w jakiś sposób za niego odpowiadałam. Chłopak miał następnego dnia iść na uczelnie, więc jednak lepiej by było gdyby był wsypany. Kiedy położyłam się do łóżka już po krótkiej chwili, niespodziewanie usłyszałam, że drzwi wejściowe się otwierają. Od razu zerwałam się z łóżka z nadzieją, że dwudziestolatek wrócił. Wychodząc z pokoju szybko złapałam w rękę jakąś ciężką książkę gdybym w razie potrzeby musiała się bronić. Okazało się jednak to zbędne, bo wychodząc z sypialni zobaczyłam mojego współlokatora chodzącego chwiejnie po salonie. Wyglądał jakby czegoś szukał, ale sam nie wiedział czego. Mamrotał jakieś niezrozumiałe słowa pod nosem, a ja przyglądałam mu się ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Nie powinieneś tak późno wracać, przecież jutro…
Nie zdążyłam dokończyć tego co chciałam mu powiedzieć, ponieważ chłopak niespodziewanie zaczął wyśpiewywać, a raczej wykrzykiwać jakieś pijackie piosenki. Na początku wystraszyłam się, ale po chwili zrozumiałam, że jest pijany. Kręciłam głową z zażenowaniem wpatrując się, jak brunet chce podejść do kanapy, ale nie może bo nogi mu się uginają. Westchnęłam cicho, a następnie zbliżyłam się do niego i pomogłam mu zdjąć płaszcz. Nie było to łatwym zadaniem, ponieważ chłopak machał rękoma, a także nie potrafił ustać w miejscu. Ciężko było utrzymać mi w miejscu chłopaka, który był ode mnie wyższy o jakieś 25 centymetrów. Kiedy płacz znajdował się już na podłodze, Hyun Woo stracił kontrole w nogach i poleciał do przodu, prosto na mnie, a jego ciało przygniotło mnie do kanapy. Początkowo spokojnie patrzyłam na jego głowę, która znajdowała się na mojej szyi, jednak po chwili zorientowałam się, że to nie jest raczej odpowiednia dla nas bliskość.
- Wstawaj! Śmierdzisz alkoholem! – Zaczęłam na niego wrzeszczeć.
On nie reagował, po prostu leżał na mnie, tak jakby nigdy nic. Na szczęście udało mi się go odepchnąć, ale tym razem trafił na podłogę. Kiedy się podniosłam zauważyłam, że chyba go to nie ruszyło, wręcz smacznie sobie spał. Niestety znowu byłam zmuszona użyć siły fizycznej, aby go podnieść oraz usadowić na meblu. Przykryłam bruneta kocem i kiedy byłam pewna, że nie spadnie, wróciłam do swojego łóżka.
Rano szykowałam się do wyjścia, czekał mnie kolejny dzień zajęć. Kiedy wyszłam z łazienki już uczesana, pomalowana oraz ubrana, zauważyłam, że tak jak Hyun Woo leżał, tak pozostał. Miałam jeszcze chwilę do wyjścia, więc zaczęłam budzić znajomego szturchając go w ramie.
- Hyun Woo… Hyun Woo… - Mówiłam tak długo dopóki nie otworzył oczu.
Chłopak ocknął się po pewnym czasie, ale od razu się skrzywił. Podniósł się niechętnie ocierając zaspaną twarz.
- Moja głowa… - Westchnął po cichu.
- Twoja głowa ? Trzeba było więcej pić. – Zaczęłam go pouczać. – Tak właściwie nie idziesz na zajęcia?
- A po co ? Kiedy indziej pójdę…
Byłam zdziwiona, że tak szybko zniechęcił się do studiów, myślałam, że skoro przeprowadził się z Busanu do Seulu to jego zamiarem była nauka, a nie imprezowanie. Najwyraźniej pomyliłam się. Mój współlokator okazał się typem imprezowicza.
- Z kim byłeś w tym klubie ? Znasz tu w ogóle kogoś ? – Dopytywałam.
- Czasem w wakacje przyjeżdżałem do Seulu i zdobyłem kilku kumpli, czemu pytasz?
- Tylko tak z ciekawości…
- Jesteś moją dziewczyną, że musisz wszystko wiedzieć?
Chłopak mówił coraz bardziej zmęczonym jak i rozdrażnionym tonem głosu, więc postanowiłam, że dam mu spokój i niech sam sobie radzi.
- Spieszę się, będę gdzieś po 17:00. – Powiedziałam po chwili udając się do drzwi.
Hyun Woo już nic nie odpowiedział, chyba był zbyt zmęczony żeby w ogóle cokolwiek mówić, a tym bardziej mi dokuczać.
Idąc, byłam szczęśliwa, że w końcu mam bliżej i nie muszę tak wcześnie wstawać, po raz pierwszy od dłuższego czasu mogłam dokładnie się pomalować, ponieważ wcześniej robiłam to na szybko, lub chodziłam bez makijażu. Będąc blisko sali wykładowej, w której miały się odbywać zajęcia, usłyszałam głos mojej przyjaciółki Da Bin.
- Min Ji ! – Krzyknęła podbiegając do mnie przy tym tuląc.
- Aish… Czemu ty zawsze jesteś taka głośna ? – Zapytałam wzdychając.
- Nie jestem głośna tylko entuzjastyczna.
- Jasne, jasne…
Uznałyśmy, że ostatnie minuty przez rozpoczęciem zajęć spędzimy gdzieś na ławce przed szkołą. Gdy już siedziałyśmy, Da Bin od razu zaczęła wypytywać mnie o nowe mieszkanie oraz Park Hyun Woo. Opowiadałam jej o wszystkim, niczego nie ukrywając, czyli między innymi jak kłócę się z współlokatorem, jak przyszedł pijany do domu i inne wydarzenia ostatnich dni. Miałam ochotę się komuś wyżalić.
- W takim razie, masz chyba z nim ciekawie, prawda ? - Da Bin zaśmiała się.
- Ciekawie ? Zero spokoju, boje się co będzie dalej.
- Nie przesadzasz ?
- Żartujesz ? Jest bezczelny, niewdzięczny i zachowuje się jak rozpieszczony bachor.
Da Bin już się nie odzywała, tylko westchnęła klepiąc mnie po plecach. 
Niestety musiałyśmy już iść. Byłyśmy chyba jednymi z najczęściej chodzących na zajęcia studentkami, zazwyczaj inni omijali je dlatego, że mieli swoje inne sprawy, lub po prostu nie chciało im się.
Wychodząc po zajęciach, aby się odprężyć poszłam z przyjaciółką do pobliskiej kawiarni. Ona wzięła swoją ulubioną kawę, a ja zjadłam kawałek jakiegoś ciasta, po raz pierwszy go spróbowałam, ale musiałam przyznać, że było wyśmienite. Jak zawsze rozmawiałyśmy przez cały ten czas, kiedy skończyłyśmy jeść i pić dalej kontynuowałyśmy rozmowę.
- Min Ji… - Powiedziała moje imię dziwnym tonem. – Chyba się komuś spodobałaś.
- Co ? – Zapytałam zerkając za siebie.
Od razu zauważyłam jakąś roześmianą grupę nieznajomych chłopaków, która wpatrywała się w naszą stronę. Było ich trzech ale nie przyglądałam się im za bardzo tylko odwróciłam głowę.
- Min Ji! Podobamy się im chyba... – Da Bin zaczęła głośno szeptać.
- Ehh… chodźmy już stąd.
Kiedy wstałam z miejsca, zabierając swoją torebkę, Da Bin zrobiła zawiedzioną minę. Wyszłam pierwsza z kawiarni, a ona zaraz za mną.
- Czemu taka jesteś ? Przecież byli całkiem fajni. – Zaczęła jęczeć.
- Nie szukam chłopaka.
- Dlaczego ? Mi się marzy, żeby mieć kogoś do kogo bym się przytulała, kiedy tylko zechcę.
- Chłopak to sam problem.
Da Bin pewnie domyślała się, że chodzi mi o moją dawną przyjaciółkę Se Young, ale nie mogła mi się dziwić, to było dla mnie trudne a Da Bin rozumiała to, sama przyjaźniła się z Se Young ale odkąd znalazła sobie drugą połówkę liczył się już dla niej tylko on, przyjaciele zeszli na drugi plan co zwłaszcza mi się nie podobało.
- Czyli teraz zraziłaś się do mężczyzn ? – Zapytała niepewnie.
Chwile się zastanowiłam i dałam odpowiedzieć…
- Nie zraziłam… po prostu wolę teraz być sama.
Da Bin pokiwała głową i na moment zamilkła, ale jednak nie chciała kończyć rozmowy ze mną.
- Tak właściwie miałam zapytać… ciekawi mnie twoje nowe mieszkanie, mogę do ciebie wpaść za kilka dni ? – Zapytała weselej.
- Jasne. – Odpowiedziałam krótko, pokazując swój uśmiech.
Spacerowałam z koleżanką przez długi czas, zajrzałyśmy nawet do kilku sklepów, Da Bin kupiła sobie nową sukienkę, a ja jakąś szarą bluzę. Da Bin czasami mi się dziwiła czemu rzadko zakładam spódniczki skoro mam długie nogi. Nie lubiłam do końca dziewczęcego stylu, często zakładałam za luźnie ubrania, bo było mi wygodniej, ale to nie znaczyło, że byłam pozbawiona dziewczęcości.
Dzień mogłam uznać za udany, wszystko było w porządku dopóki w jednym ze sklepów spotkałam Lee Se Young, którą przez ostatnie tygodnie omijałam. Przeglądałam jakiś wieszak z ubraniami i podnosząc głowę, zobaczyłam naprzeciwko siebie moją dawną przyjaciółkę, która wpatrywała się we mnie ze smutną miną. Na początku wgapiałam się w nią, a nawet przez chwile napadła mnie myśl żeby coś do niej powiedzieć, jednak ostatecznie spuściłam głowę w dół z obojętną miną, tak jakbym jej nie znała.
- Min Ji… - Usłyszałam cichy i smutny głos Se Young. – Długo się nie widziałyśmy.
- Żałujesz ? – Zapytałam zdenerwowanym głosem udając, że myślę nad kupnem jakiejś sukienki.
- Min Ji, spójrz na mnie… zostaw tą sukienkę, przecież wiem, że nigdy nie nosisz takich rzeczy.
- Skąd wiesz ? Może przez ten czas się zmieniłam, ty odkąd masz Tae Kyu też jesteś inna.
- Nie gniewaj się, wtedy powiedziałyśmy sobie za dużo nie potrzebnych rzeczy, chce się  tobą pogodzić.
- Może jest już za późno.
Pewnie dialog trwał by dłużej gdyby nie po chwili podszedł do nas chłopak Se Young.
- Jak wyglądam ? – Zapytał.
Chłopak uśmiechał się do dziewczyny poprawiając na sobie jakąś niebieską koszulkę. Od razu na jego widok miałam ochotę uciec, ale poczułam, że ktoś obejmuje moje ramie i tą osobą była Da Bin, która chciała mnie zatrzymać w miejscu.
- Już długo się nie spotkaliśmy. – Powiedziała Da Bin z uśmiechem na twarzy. – Se Young, zmieniłaś kolor włosów ? Wydają się jaśniejsze.
Se Young patrzyła raz na mnie, raz na Da Bin, najwyraźniej będąc zdezorientowaną. Nic nie odpowiadała, ale jej twarz posmutniała jeszcze bardziej.
- Co to? Spotkanie towarzyskie? – Zapytałam kpiąco. – Wybaczcie, ale śpieszę się. Cześć Da Bin.
Kończąc zdanie szybkimi krokami wyszłam ze sklepu, Da Bin wybiegła za mną, a po chwili ostatecznie zatrzymała się tylko krzycząc moje imię. Po tym spotkaniu miałam już dosyć wszystkiego, chciałam odpocząć.
Do domu wróciłam gdzieś po 17:00 i to co ujrzałam nie zadowoliło mnie. Hyun Woo siedział na kanapie przed telewizorem, a wokół niego leżały paczki chipsów oraz kilka innych paczek czy pudełek.
- Czemu tak nabrudziłeś ? – Zapytałam marszcząc czoło.
- Ah… już jesteś! – Chłopak zerwał się z miejsca. – Nawet nie zauważyłem, że to już taka godzina…
Rozejrzałam się po mieszkaniu. Szybko spostrzegłam, że kuchnia również nie była w lepszym stanie, zastanawiało mnie tylko, ile on musiał zjeść przez ten cały dzień ?
- Do cholery ! Potrafisz tylko brudzić ?! – Podniosłam głos.
Hyun Woo wyraźnie się zdziwił tym, że zaczęłam na niego krzyczeć. Rozejrzał się wokół tak jakby szukał miejsca gdzie mógłby się przede mną schować.
- Jak chcesz to posprzątam. – Powiedział spokojnym głosem.
- Idę do pokoju, jak wyjdę wszystko ma być czyste. – Mówiłam podniesionym głosem.
Wchodząc do swojego pokoju, trzasnęłam drzwiami. Odłożyłam torbę gdzieś na krzesło i rzuciłam się na łóżko. Złapałam poduszkę, zaczynając w nią krzyczeć. Miałam ochotę płakać, krzyczeć, byłam na siebie zła, że tak bardzo przejmuje się Se Young i w dodatku Hyun Woo, który siedział cały dzień w domu i tylko brudził. Po nie całej godzinie lekko się uspokoiłam, więc wyszłam z pokoju, aby zobaczyć czy chłopak rzeczywiście zabrał się do sprzątania. Salon i kuchnia powróciły do takiego stanu jakiego były, ale widziałam, że Hyun Woo jeszcze coś upychał do kosza.
- Skoro już sprzątasz to możesz wynieść śmieci. – Powiedziałam aroganckim głosem.
Hyun Woo w tamtej chwili trzasnął klapą kosza po czym odwrócił się w moją stronę ze złą miną na twarzy.
- Nie jestem twoim służącym. – Odpowiedział.
- Nie powiedziałam, że jesteś moim służącym, tylko, że jak już sprzątasz to i przy okazji możesz wynieść śmieci.
- Nie rób ze mnie głuchego. – Odpowiedział, ale tym razem zdenerwowanym tonem.
Otworzył kosz, złapał rękoma worek od śmieci i znowu trzasnął klapą po czym wyszedł z domu. Wrócił po kilku minutach, a ja w tym się usadowiłam się na kanapie oglądając telewizje.
- Idę wziąć prysznic. – Powiedział obojętnie i zniknął za drzwiami od łazienki.
Siedziałam tak długi czas, w telewizji nie leciało nic ciekawego, więc byłam już znudzona. Usłyszałam jak burczy mi w brzuchu, więc poszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki, nie było w niej za dużo żywności, była prawie pusta. Ostatecznie zrobiłam sobie popcorn i przesypałam go do miski. Nie byłam zadowolona z takiego posiłku, ale za razem nie miałam ochoty pójść do sklepu. Wróciłam do salonu i stanęłam za kanapą wpatrując się w telewizor przy okazji zapychając się jedzeniem. Po pewnym czasie usłyszałam otwierające się drzwi od toalety i odruchowo odwróciłam się. W drzwiach zobaczyłam Hyun Woo ,który targał swoje mokre włosy mając na sobie jedynie biały ręcznik owinięty wokół pasa. Rozszerzyłam oczy po czym zasłoniłam je dłonią, odwracając głowę.
- Mówiłam ci żebyś chodził w koszulce po domu! – Zaczęłam piszczeć.
- A ja mówiłem, żebyś jadła przy stole. – Odpowiedział przewracając oczyma podchodząc do kanapy.
- Popcornu nie trzeba jeść przy stole. – Powiedziałam, lekko zsuwając dłoń z oczu.
- Podglądasz ? – Zapytał kierując na mnie wzrok.
- Co?! – Krzyknęłam. – Idź się ubierz. – Odwróciłam się i pobiegłam do swojej sypialni.