czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 12




Prawie całą sobotę przeleżałam w łóżku. W ogóle nie wychodziłam z pokoju. Rano jedynie poczułam potrzebę wyżalenia się komuś i powiedziałam Hyun Woo o tym jak Se Yoon przez cały czas wyznawał mi jak mu na mnie zależy, mimo, że tak naprawdę miał już partnerkę. Brunet przytulił mnie, ale nie chciałam się przy nim nad sobą użalać, więc wróciłam do sypialni. Chciałam to po prostu komuś wyznać, nie Da Bin, nie Se Young, nie rodzicom tylko właśnie jemu. Czułam się słaba i krucha. Jedynym dla mnie wyjściem było leżenie i płakanie. Moja podłoga była zaśmiecona chusteczkami, ale trudno mi było z nich nie korzystać skoro co chwila popłakiwałam. Jeszcze nigdy mój pokój nie był taki zaśmiecony. To był jak koszmar. Nie chciałam się tak przejmować, w końcu to tylko chłopak, jedynie chwila w moim życiu. Mój żal był wywołany chyba przez poczucie bycia oszukaną.
Spoczywałam na brzuchu wpatrując się pustym wzrokiem i z łzami w oczach w podłogę. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do mojego pokoju. Nawet nie musiałam zgadywać kto to. Hyun Woo nigdy nie pukał, gdy chciał wejść do jakiegoś pomieszczenia. Już po chwili kucnął przy łóżku. Czułam jego wzrok na sobie, lecz nie miałam zamiaru sie spojrzeć. Kilka minut tak to trwało dopóki się nie odezwał.
- Wstawaj.
- Coś się stało ? - Spytałam lekko podnosząc głowę.
- Nie mogę patrzeć jak tak się męczysz, chce cię gdzieś zabrać.
- Niegdzie nie idę...
Moja pewność okazała się złudna. Hyun Woo udało się mnie wyciągać gdzieś poza dom. Tym miejscem okazał się...park rozrywki. Był już wieczór, robiło się zimniej, więc brunet pożyczył mi swoją czarną bluzę.  Mimo mojej początkowej niechęci, chłopak zabrał mnie na diabelski młyn. Udawałam, że w ogóle nie czerpie z tego  przyjemności, jednak tak naprawdę spodobało mi się. Dopiero, gdy zobaczyłam, że jest kolejka górska złapałam kolegę za rękę i pociągnęłam za sobą.
- Chodźmy tu! Jeszcze nigdy tego nie próbowałam! - Mówiłam głośno będąc podekscytowaną.
- Na pewno ? To dla mocnych nerwów. - Mówił zaniepokojonym tonem.
- Proszę, chodź ze mną.
Chłopak patrzył w stronę kolejki jakby miał wątpliwości, ale po pewnym czasie uśmiechnął się i pogłaskałam mnie po głowie.
Gdy już zajęliśmy miejsca, złapałam barierkę, która zabezpieczała mnie przed spadnięciem. Kiedy maszyna ruszyła mocniej zacisnęła ręce czekając na to co sie stanie. Wszystko było w porządku dopóki zaczęliśmy jechać w dół, nie chciałam krzyczeć, ale po pewnym czasie dało się usłyszeć mój pisk. Co chwila wydawałam jakieś odgłosy przerażenia, mając wrażenie, że mój błędnik wariuje. Bałam się, lecz za razem to było strasznie zabawne. Hyun Woo był inny niż ja. Bardziej się śmiał i może z raz zdarzyło mu się krzyknąć. Nagłe spadki, zakręty, za każdym razem miałam wrażenie, że za chwilę spadnę, ale na szczęście coś takiego sie nie wydarzyło. 
Po jeździe poszliśmy przed siebie. Moja ucieszona mina odzwierciedlała moje uczucia. Byłam zachwycona tym miejscem, jednak wtedy brunet wyglądał na oszołomionego. Jego zaszokowana mina i wzrok, który błądził w każdych kierunkach.
- To było super. - Mówiłam, czując jeszcze te emocje.
- Tak, ale spróbujmy teraz czegoś mniej szalonego. - Odpowiedział spokojnie.
Poszliśmy do kawiarni, gdzie sprzedawano słodycze i oboje kupiliśmy sobie zimne, truskawkowe szejki, chociaż tak właściwie to chłopak stawiał jak zawsze, gdy gdzieś razem wychodziliśmy.
Spacerując, zobaczyliśmy, że jest duży namiot z grami. Ruszyliśmy tam, żeby przyjrzeć się wszystkiemu. Najbardziej zainteresowała mnie zabawa, gdzie można było wygrać pluszowego misia. Wystarczyło trafić piłeczkami określoną ilość pionów.
- Chciałabym tego misia. - Mówiłam, wydymając wargi.
- Którego ? - Zapytał.
Popijając napój, wskazałam palcem na bardzo dużego, białego pluszaka, siedzącego gdzieś na półce. Wzbudzał we mnie sympatie, miałam kaprys posiadania go.
- Potrzymaj. - Kolega podał mi swojego szejka.
Już po chwili Hyun Woo podszedł do stoiska, łapiąc piłeczkę w rękę. Musiał mieć dobrego cela, bo już na samym początku prawidłowo trafiał. Byłam zadowolona, że stara się być miły. Nawet chciał wygrać dla mnie tego misia, czułam się komuś potrzebna, że jednak ktoś się mną interesuje i nie jestem wszystkim obojętna.
Uśmiechnęłam się widząc jak dwudziestolatek po chwili podaje mi zabawkę do rąk. Miś wydawał się jeszcze większy, gdy miałam go w ramionach.
- Dziękuje. - Powiedziałam wtulając w siebie pluszaka.

Następnego dnia byłam sama w domu. Hyun Woo poszedł gdzieś z kolegami, więc postanowiłam trochę posprzątać. Minęło kilka godzin i na koniec zostało mi już tylko zebranie jakiś ubrań z kanapy, na której spał mój współlokator odkąd mieszkaliśmy razem. Spostrzegłam, że kilka jego rzeczy jest jeszcze w łazience. Weszłam do niej, gdy nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do mieszkania. Chwile stałam w miejscu bez żadnej czynności, ale usłyszałam głos Hyun Woo, więc wróciłam do zbierania. Chciałam się odezwać, lecz moją uwagę przykuło zdanie, które wypowiedział mój znajomy...
- Chyba jej nie ma, więc możemy pogadać...
Stanęłam za drzwiami od łazienki i chciałam posłuchać o czym mówią. Skoro nie chcieli, żeby mnie przy tym było, to chyba musieli coś ukrywać. Nigdy nie byłam wścibską osobą, więc nie wiem jaki diabeł mnie podkusił. Nie zdziwiłam się, że pomyśleli, że nikogo nie ma w domu, bo wcześniej zamknęłam drzwi, więc chłopak musiał je otwierać kluczem. Usłyszałam odgłos kanapy, na której ktoś usiadł, ale domyśliłam się, że to Hyun Woo z jakimś swoim znajomym.
- Mam już dość, ciągle mnie to męczy. - Usłyszałam znowu głos swojego kolegi. - Nie mogę w to uwierzyć, że Min Ji, aż tak mi się podoba...
Po tym rozszerzyłam oczy. Te słowa wracały do mnie echem...
- Nie możesz jej tego po prostu powiedzieć ? - Rzekł drugi chłopak. - Jestem już spóźniony, tylko na chwilę wpadłem, ale muszę już iść.
Wsłuchiwałam się jak koledzy się z sobą żegnają, ale w głowie dalej miałam słowa Hyun Woo.
Kiedy miałam pewność, że już jesteśmy sami wyszłam z łazienki dalej trzymając w jednej ręce dwie koszulki. Zobaczyłam bruneta, który siedział na meblu lekko pochylony. Patrzyłam na niego ze smutną miną. Miałam ochotę na niego nakrzyczeć, byłam w tamtej chwili wściekła.
- To dlatego mnie wczoraj zabrałeś do parku rozrywki... - Powiedziałam posmutniałym głosem.
Kiedy mnie usłyszał, gwałtownie odwrócił głowę, a widząc mnie zrobił przerażona minę i zerwał się z miejsca na równe nogi.
- Byłam przygnębiona...
On dalej patrzył na mnie z tym samym wyrazem twarzy.
- Wykorzystałeś to ! - Wrzasnęłam.
W jednej sekundzie wypuściłam z ręki ubrania i pobiegłam w stronę drzwi wyjściowych, słysząc jak dwudziestolatek krzyczy "Stój!". Hyun Woo okazał się szybszy. Wyprzedził mnie i swoim ciałem zagrodził wyjście. Chciałam uciec, ale złapał mnie za ręce. Nie uległam, zaczęłam się wyrywać.
- Niegdzie nie pójdziesz!
 Był silny, więc nie było mi łatwo, ale gdy ugryzłam go w nadgarstek w końcu mnie puścił. Krzyknął z bólu, przy tym lekko się uginając, lecz nie zszedł mi z drogi. Zerkał na mnie smutnym wzrokiem.
- Zabrałeś mnie tam, bo chciałeś wykorzystać to, że jestem smutna! Niech się tylko twój ojciec o tym dowie! - Wrzeszczałam.
- Ojciec tego nie zmieni! - Podniósł głos.
- Zamknij się ! Myślałam, ze jesteś moim przyjacielem, ale teraz jesteś zerem ! - Znowu spróbowałam wyjść.
- Możesz mnie wysłuchać?! - Złapał mnie za ramiona przytrzymując w miejscu.
- Myślisz, że dam się tak łatwo nabrać?! - Odsunęłam się. - Wy wszyscy jesteście tacy sami!
- Myślisz, że ja to wszystko planowałem?!
Po jego słowach zatrzymałam się. Patrzyłam na niego ze smutkiem na twarzy. Postanowiłam poczekać i posłuchać co powie, ponieważ chyba innego wyjścia nie miałam.
Na chwilę nic nie odpowiadał, lecz niespodziewanie zaczął się tłumaczyć...
- Myślisz, że ktoś to zmieni ? Nie planowałem tego. Mimo, że myślałem, że nie lubisz mężczyzn to i tak do ciebie coś poczułem. Coś więcej niż przyjaźń. Jestem teraz wobec ciebie bardzo szczery.
Nagle przestał mówić i spuścił głowę w dół, wydawał się przytłoczony oraz  zrezygnowany, a ja sama wpatrywałam się w podłogę, bo nie potrafiłam mu spojrzeć w oczy. Po chwili kontynuował...
- Wiem, że tego nie odwzajemniasz, nawet  ci nie każę. Jakoś sobie poradzę...
Ponownie przerwał swoją mowę, gdy usłyszał jak ciągam nosem. Łza spłynęła mi po policzku. Było mi tak smutno. Czułam jego wzrok na sobie.
- Przepraszam... jestem taką głupią osobą, nie wiem jak możesz mnie lubić.
Hyun Woo spojrzał się na mnie zdziwiony.
- N-Nie spodziewałem się tego... - Jęknął.
- Ciągle na ciebie krzyczę, bije cię, a ty nadal mnie lubisz. Tyle przeze mnie cierpisz, ale nie zostawiasz mnie. - Mówiłam przez płacz. - Chciałabym żebyś przestał mnie lubić. Myślę, że to ty jesteś zły, mimo, że to ja wszystko źle robie...
Rzuciłam się na niego mocno obejmując w pasie i wtulając się.
Przez chwilę tak staliśmy, gdy po kilku sekundach brunet też mnie objął, jednak bardziej niepewnie to zrobił. Przypomniało mi się wtedy, gdy przyjechał po mnie na dyskotece, znowu poczułam te ciepło, które mnie uspakajało. Żałowałam swojej wybuchowej natury. Może po prostu jeszcze się nie wyleczyłam ze smutku po Se Yoon'ie i dlatego tak trudno mi było na początku uwierzyć w słowa Hyun Woo. Był moim przyjacielem i nie wyobrażałam go sobie w innej roli. Bałam się, że to wszystko się rozwali, gdyby się we mnie zakochał.
Po pewnym czasie znaleźliśmy się na kanapie. Sierdziliśmy w ciszy. On przy jednym oparciu, a ja przy drugim. Patrzyłam pustym wzrokiem na podłogę, obejmując nogi. Chłopak trzymał palce na ustach, spokojnie siedząc oraz spoglądając na bok.
- Co z tym zrobimy ? - Zapytał chrząkając.
Milczałam. Nie dałam odpowiedzi, ponieważ sama się nad tym wszystkim poważnie zastanawiałam. Było mi ciężko podjąć jakąkolwiek decyzje.
- Spróbujmy. - Rzekłam.
Hm ? - Spojrzał na mnie z uchylonymi ustami.
- Chcę spróbować. - Odwróciłam głowę w jego stronę. - Chcę się przekonać czy cię lubię...

______________________________________________________________________
Tak wiem, że wstawiam rozdziały co sobotę, ale wyjeżdżam i niestety nie będę miała połączenia z Internetem, więc wolałam wstawić go wcześniej niż później. 


sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 11


Następnego dnia znowu spotkałam się z Se Yoonem. Nasze spotkanie przypominało te poprzednie, ponieważ znowu zjedliśmy wspólnie posiłek i poszliśmy pospacerować. Tym razem to ja go zabrałam na przechadzkę przy rzece Han, przy czym towarzyszyła nam ciepła pogoda.
- Chyba lubisz tu chodzić, prawda? - Mówił do mnie z uśmiechem na twarzy.
Pokiwałam głową, bo rzeczywiście kochałam te miejsce.
Nagle Se Yoon złapał moją rękę. Na początku spojrzałam ze zdziwieniem na nasze splątane dłonie. Szybko się zarumieniłam, więc spuściłam głowę w dół chowając włosami moją czerwoną buzie. Kiedy stanęliśmy w miejscu, żeby popatrzeć na rzekę, chłopak objął mnie tak samo jak wtedy w wieży, gdy patrzyliśmy na widoki. Dalej czułam zawstydzenie, ale podobało mi się, że jest taki delikatny. Może powinnam się do tego zacząć przyzwyczajać ?
- Tam jest ładnie, prawda? - Wyciągnęłam rękę do przodu i pokazałam palcem gdzieś w bok.
Szatyn podążył wzrokiem w stronę, którą wskazywałam. Pokiwał głową, przegryzając dolną wargę.
- A tam ? - Zapytał pokazują palcem w przeciwną stronę.
Odwróciłam głowę i ledwo co zdążyłam coś spostrzec, gdy nagle chłopak dał mi szybkiego całusa w policzek. Zdziwiona spojrzałam się na jego roześmianą twarz. Ponownie się speszyłam tyle, że tym razem jakoś zamaskował to mój uśmiech.
Po spacerze poszliśmy na lody. Siedzieliśmy obok siebie wyjadając łyżeczkami truskawkowe lody. Raz Se Yoon sam chciał mnie nakarmić, podając mi pod usta swoją łyżeczkę, chociaż i tak się namęczył zanim to zrobił. Spierałam się, że to ja go nakarmię. Przypominaliśmy prawdziwą parę, ale nie wiem czy mogliśmy się nią nazwać, bo żadne z nas nie potwierdziło tego. Ten chłopak był wtedy chyba jedyną osobą, która miała nade mną kontrolę.
Wieczorem postanowiłam, że pójdę do mieszkania Se Young. Czułam się jakbym wyruszała na wojnę albo misje pokojową. Stałam przed drzwiami i bałam się nawet wcisnąć dzwonek. Dopiero wtedy zaczęłam się zastanawiać, co powiem? A może po prostu lepiej by było wszystko zrobić spontanicznie?
- Nie ma czego się bać. - Mówiłam cicho do samej siebie.
Oczywiście. Bałam się, już długo nie rozmawiałam z Se Young, miałam wrażenie, że już nigdy nie znajdę z nią wspólnego języka.
Zadzwoniłam do drzwi. Już zaraz po dźwięku usłyszałam jak dziewczyna coś niewyraźnie krzyczy, a już po chwili otwiera wejście do swojego lokum. Zamilkła widząc mnie. Stała przede mną w błękitnej bluzce i białych dresowych spodniach z lekko uchylonymi ustami ze zdziwienia. W sumie ja nie byłam inna, na mojej twarzy też było wymalowane przerażenie.
- Min Ji. - Powiedziała moje imię, najwyraźniej nie wiedząc jak sie zachować.
- Mogę wejść ? Chce pogadać. - Przybrałam poważny ton.
Dziewczyna odsunęła się od drzwi wpuszczając mnie do środka. Obie poszłyśmy do salonu, gdzie na kanapie siedział jej chłopak - Tae Kyu, którego nie trawiłam. Kiedy mnie zobaczył poprawił okulary na swoim nosie i wstał z miejsca witając mnie. Też go przywitałam, ale już mniej chętnie. Na szczęście powiedział, że musi wyjść, bo nie chciałam go prosić, żeby sobie poszedł. Nie miałam prawa go wygonić z tego mieszkania.
Po paru minutach byłyśmy same siedząc w salonie. Siedziałam na jednej kanapie, a ona naprzeciwko mnie na drugiej. Rozglądałam się po mieszkaniu.
- Już tu dawno tu nie byłam. - Powiedziałam cicho.
Zazdrościłam mieszkania Se Young, tak właściwie to było mieszkanie jej chłopaka, a jego rodzice byli bogaci, więc pozwalał sobie na luksusy. Już po kilku miesiącach bycia z sobą, Se Young zamieszkała z nim, co uważałam za zbyt szybkie, lecz ona słuchała tylko swojej opinii, co było również przyczyną rozpadu naszej przyjaźni.
- Min Ji, naprawdę żałuje wtedy naszej kłótni, zrozumiałam przez ten czas, że jesteś dla mnie równie ważna jak Tae Kyu. - Mówiła spokojnym głosem.
Byłam w szoku. Nawet gdy jeszcze się kolegowałyśmy, onan igdy nie była wobec mnie taka szczera. Rzadko kiedy potrafiła okazać uczucia słowami.
- Czemu to zrozumiałaś ? - Zapytałam.
- Na początku byłam naprawdę zła, ale zaraz po tym jak wyszłaś strasznie żałowałam, chciałam się pogodzić, ale nie wiedziałam jak. Może i nawet chciałam ci dać trochę czasu, żebyśmy obie to przemyślały.
Spuściłam głowę w dół, znowu posmutniałam. Jej głos mnie zmiękczał to było dla mnie dowodem, że nie jest mi obojętna.
- Popełniłam dużo błędów, jednak chce to naprawić. Wiem, że nadal mnie lbuisz, bo wtedy nie było by cię tu.
Miałam ochotę się rozpłakać, lecz wtedy bym kompletnie się czuła jak ofiara losu.
- Naprawdę nie wiem co w nim widzisz, jestem od niego ładniejsza, prawda ? - Cicho zaśmiałam się.
Se Young uśmiechnęła się pokazują swoje białe zęby. Brakowało mi patrzenia na jej szczęście.
- Moja unnie jest najpiękniejsza. - Odrzekła.
Nagle dziewczyna usiadła obok, przytulając mnie tak jak to zawsze robiła gdy czuła się radosna. W dodatku gdy nazwała mnie "unnie" od razu przypomniałam sobie wszystkie najszczęśliwsze chwile. Byłam od niej starsza o 1 dzień, przez co zawsze się śmiałyśmy, że jesteśmy bliźniaczkami. W dodatku zawsze mówiła, że tak mnie kocha, że mimo, iż dzieli nas 1 dzień to traktuje mnie jak straszą siostrę. Miałam tylko nadzieję, że to będzie nowy, lepszy początek.
Po rozmowie postanowiłyśmy się gdzieś przejść. Świerze powietrze jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Chodziłyśmy niedaleko domu dziewczyny, byłam podekscytowana tym wszystkim, przez co na mojej twarzy cały czas widniał uśmiech.
- Wiesz... - Powiedziałam. - Gdyby nie mój przyjaciel to chyba do tej pory byśmy się nie pogodziły.
- Któremu twojemu przyjacielowi mam podziękować ? - Zapytała.
- Hyun Woo. - Wymamrotałam pod nosem.
- Hyun Woo ? Twój współlokator ?
- Tak, Da Bin ci o nim wspominała ?
- Tylko trochę.
- Na początku nie mogłam się z nim dogadać, wydawał się taki arogancki. W sumie nie dziwie się dlaczego tak myślałam, ale teraz mam o nim inne zdanie. Jest naprawdę dobrym przyjacielem, chyba nigdy nie spotkałam takiego faceta.
Spojrzałam się na twarz dziewczyny. Uśmiechała się ale w taki dziwny sposób, więc wyczulam, ze coś jest nie tak...
- No co ? - Zapytałam zdezorientowana.
- Mówisz bardzo podekscytowana, musisz go naprawdę lubić.
Nic nie odpowiedziałam, jedynie odwzajemniłam uśmiech. Gdy poszłyśmy dalej, ciągle w moich myślach pojawiał sie Hyun Woo.
Kolejne dni mijały szybko, lecz szczęśliwie. Może nie miałam zbyt częstych kontaktów z Se Young, ale na pewno poczuła tą długą rozłąkę, więc gdy sie nie spotykałyśmy to wysyłała wiadomości, a ja odpisywałam jak tylko mogłam. Se Yoon i ja również się do siebie zbliżaliśmy. Dalej nie byłam gotowa na powiedzenie mu, że go naprawdę lubię, mimo, iż on bardzo często mi to powtarzał. Wydawało mi się, że wszystko wraca do normy aż do pewnego piątku...
Pogoda tego dnia była okropna. Lało bez przerwy, brakowało tylko burzy. Wieczorem siedziałam w pracy z moim kolegą i czekaliśmy do godziny, w której mogliśmy wyjść z kwiaciarni.
- Nie mam parasolki, nie wiem jak wrócę do domu. - Wzdychałam patrząc w okna.
- Ale ja mam, jeżeli chcesz to mogę cię odprowadzić pod sam dom.
Szatyn nachylił się nade mną, siedzącą na krześle przy kasie. Uśmiechnęłam się w jego stronę po czym spuściłam wzrok na podłogę.
- Pójdziesz ze mną do autobusu ? - Zapytałam przyjaźnie.
- Oczywiście. - Potwierdził, głaskając mnie po głowie.
Nudziło nam się. Brzydka pogoda, która zmuszała do ziewania, a żadnemu klientowi nie przyszło by do głowy, żeby w tą ulewę przyjść i kupić kwiaty. Kiedy w końcu nadeszła ta godzina, z ulgą wyobrażałam sobie jak położę się spać w ciepłym łóżku po ciężkim dniu.
Już staliśmy na zewnątrz przed drzwiami, aby je zamknąć. Tak właściwie to ja je zamknęłam, a Se Yoon stał za mną z parasolką nad głową. Po chwili zbliżyłam się do niego.
- Idziemy ? - Zapytał
Chciałam odpowiedzieć, ale w ostatniej chwili usłyszałam jakiś kobiecy głos gdzieś za nami. Spojrzałam za chłopaka spostrzegając wysoką dziewczynę, z długimi czarnymi włosami i grzywką na całe czoło. Również miała parasolkę, a ubrana była w czarny płaszcz. Było już ciemno, a lampa na ulicy była jednym światłem, więc początkowo trudno mi było ją dokładnie zobaczyć, lecz gdy się zbliżyła dało się zauważyć, że jest naprawdę ładna przez swoją małą  buzie oraz wysokie kości policzkowe.
Nie miałam pojęcia, co to za osoba, ale mój znajomy najprawdopodobniej wiedział, co wywnioskowałam po tym co powiedział...
- C-Co tu robisz ? - Jęknął.
- Kochanie, pomyślałam, że przyjadę po ciebie skoro pada. - Mówiła swoim kobiecym głosem.
Mina szatyna była zdezorientowana, a najgorsze było to, że ja sama nie wiedziałam co sie dzieje. Kochanie? Dlaczego ona tak się do niego zwróciła ?
- Chodź, zabiorę cię do domu i zrobimy sobie romantyczną kolacje. - Mówiła uśmiechnięta.
Jej łaszenie się do niego, kompletnie mnie zirytowało. Po chwili zrozumiałam, że ona wcale nie jest dla niego byle kim. Niestety okazało się, że tak naprawdę to ja jestem dla niego nikim. Poczułam się jak dodatek, który miał na chwilę urozmaicić życie.
- Pójdę już. - Powiedziałam omijając chłopaka.
- Min Ji ! Czekaj ! - Usłyszałam za sobą głos chłopaka.
Nie zwracałam na nic uwagi. Nie miałam niczego, dzięki czemu mogłabym się uchronić przez zmoknięciem, więc pozostało mi biec. Nawet kiedy jechałam w autobusie, byłam już prawie całkowicie przemoczona. Wyglądałam jakby nie miała w sobie ani jednej malutkiej cząstki życia. Poczułam się odrzucona, tak jak wtedy gdy kłóciłam się z Se Young.
Weszłam po cichu do domu i po zapalonej lampce w kuchni zorientowałam się, że jest tam mój współlokator.
- Już jesteś ? - Mówił zaglądając do ciemnego korytarza. - Nauczyłem się w końcu robić coś do jedzenia, może chcesz...
Brunet zaniemówił widząc mnie w stanie, w którym byłam.
- Heh. - Zaśmiał się. - Nie oglądasz prognozy pogody ?
Kiedy zbliżyłam się bardziej do miejsca, gdzie było jaśniej jego mina posmutniała.
- Coś się stało ? - Wymamrotał.
- Nic. - Odpowiedziałam krótko.
- Może jesteś głodna ? - Mówił czułym i spokojnym głosem.
- Nie, jestem zmęczona, musze się położyć...przepraszam.
Już po kilku sekundach znalazłam się w łazience. Wzięłam szybko prysznic i zaraz po wysuszeniu ciała, ubrałam pidżamę. Wychodząc z toalety powiedziałam do Hyun Woo jedynie "Dobranoc". Położyłam się na łóżko okrywając kołdrą. Leżałam długi czas nie mogąc zasnąć. Ciągle myślałam o ostatnich dniach spędzonych z Se Yoon'em i o tym co się stało kilka godzin temu. Rozpłakałam się. Tak bardzo jak starałam się być silna, tak bardzo cierpiałam. 


sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 10




 Minął nie cały miesiąc, a moje życie ciągnęło się dalej. Tak jak zawsze chodziłam na zajęcia, do pracy, a nawet zaczęłam się zaprzyjaźniać z Se Yoonem. Niestety za to miałam wrażenie, że  Hyun Woo ma mnie dość. Unikał mnie. Nie był nie miły, ale zachowywał się jakby sie czasami nawet mnie bał. Jednak mało na to zwracałam uwagę, bo znalazłam nowego przyjaciela. Tak właściwie Hyun Woo nawet nic nie wiedział o moim koledze z pracy, tylko raz mu coś o nim wspomniałam, jednak on potraktował moje słowa błaho. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Czasami dni wydawały się być takie same, aż do pewnego momentu...
Wychodziłam właśnie z zajęć i gdy stanęłam przy drzwiach uczelni. Wszyscy zaczęli wyjmować parasolki. Nie dziwiłam im się, ponieważ padał mocny deszcz.
- No tak, od dzisiaj zaczynam oglądać prognozę pogody... - Szepnęłam pod nosem.
 Stałam tak dopóki nie zostałam sama. Wszyscy uciekali, tylko ja zostałam w miejscu z nadzieją, że za chwile przestanie padać. Kucnęłam i zaczęłam patrzeć na niezbyt ładne niebo. Mijały kolejne minuty, a ja wciąż nie miałam zamiaru się ruszyć z suchego miejsca. Nie miałam kaptura ani innej rzeczy, którą bym się broniła przed kroplami deszczu, a razem nie miałam ochoty moczyć torby czy książek.
- Długo tak tu siedzisz ? - Usłyszałam głos nad swoim ciałem.
Podniosłam gwałtownie głowę i ujrzałam nad sobą Se Yoon'a, który przypadkiem musiał przechodzić przed budynkiem mojej uczelni.
- Nie jestem tu dla zabawy... - Dałam mało entuzjastyczną odpowiedź.
Uśmiechnięty chłopak kucnął obok mnie, rozglądając się na wszystkie strony.
- Zimno. - Jęknęłam pocierając dłońmi o ramiona, które były odsłonięte.
- Chodź, zapraszam cię na obiad. - Powiedział podnosząc się na równe nogi.
- Co ? - Zapytałam, uważnie mu się przyglądając.
- Idziesz czy zostajesz ?
Chwile się namyślałam, ale nie miałam ochoty dłużej tam sterczeć, więc zgodziłam się na jego propozycje.
 Poszliśmy do restauracji. Pierwsza moja myśl to zwykłe przyjacielskie spotkanie. ale to było naprawdę miłe, że mnie zabrał w takie miejsce. Atmosfera była bardzo przyjemna, tak jak zawsze nie brakowało nam tematów do rozmów. Nawet gdy już tam doszliśmy, na dworze od razu przestało padać.
- Wytrzymujesz jeszcze z tym Hyun Woo ? - Zapytał Se Yoon podpierając głowę o rękę.
- Już dawno nauczyłam się z nim żyć, ale ostatnio prawie w ogóle z sobą nie rozmawiamy. Niby jesteśmy tak blisko, ale za razem tak daleko. - Mówiłam lekko posmutniałym głosem. 
- Lubisz go ? - Zapytał poważnym tonem.
- Czy go lubię ? Jest w porządku, czasem zachowuje sie dziwnie, ale jest dobrym kolegą.
- Heh. Nie, nie. - Chłopak cicho się zaśmiał. - Chodziło mi o to czy on ci się podoba.
Zamilkłam. Jakoś nigdy nie myślałam o Hyun Woo jako o chłopaku, z którym mogłabym być. Dzieliło nas wiele rzeczy i nawet nie wiedziałam czybyśmy do siebie pasowali.
- Raczej nie. - Powiedziałam cicho. - Zadajesz strasznie dużo pytań. - Parsknęłam śmiechem.
- Wiem, rodzice zawsze mi to wypominali. - Mówił z uśmiechem na twarzy.
Zjedliśmy wspólny obiad, a po tym poszliśmy razem na spacer. Tak właściwie nie wiedziałam gdzie teraz pójdziemy, gdy nagle Se Yoon powiedział, że już zaplanował wszystko. Tym razem zabrał mnie do wierzy na wzgórzu Namsan. Już tam kiedyś byłam z Da Bin, lecz to było tak dawno, więc nie miałam nic przeciwko, żeby to miejsce odwiedzić ponownie. Oczywiście widok stamtąd zawsze wydawał mi się niesamowity, więc długo stałam tam z Se Yoonem przyglądając się widokom zza szyby.  
- Wszystko wydaje się takie małe. - Zaśmiałam się.
Chłopak tylko się uśmiechnął i przytulił mnie od tyłu, co mnie zdziwiło. Objął mnie rękoma w pasie i położył podbródek na moim ramieniu. Nie wiedziałam jak sie zachować, według mnie to było zbyt bliskie zachowanie jak na przyjaciół, ale nie protestowałam.
Szatyn zaprowadził mnie do bramek, do których były przyczepiane kłódki z imionami bardzo często zakochanych osób. Niespodziewanie poczułam jak Se Yoon łapie mnie za rękę i lekko ją ściska.
- Min Ji. - Usłyszałam jak mruknął moje imię.
Skierowałam na niego wzrok nie dając odpowiedzi.
- Wiesz, że to miejsce jest dla zakochanych. Nie zabrałem cię tu przypadkiem. - Mówił wpatrując się w moją twarz z lekkim uśmiechem.
Kompletnie straciłam język w buzi. Czy to był początek jakiegoś wyznania ? Domyślałam się, że on jest nieco podenerwowany, ale czułam się jakbym to ja miała coś wyznać.
- Min Ji, chyba cię lubię... - Powiedział z uśmiechem i spuszczając głowę w dół, tak jakby chciał ukryć swoją nieśmiałość.
Znowu nic nie odpowiadałam. Po raz pierwszy ktoś w taki sposób wyznał mi swoje uczucia. To było dla mnie coś nowego.
- Mówisz serio ? - Zapytałam niepewnie.
- Wiem, to trochę szybko ale myślę, że naprawdę cię lubię. - Chłopak spoważniał i podniósł głowę.
- Tak to trochę szybko...
Spuściłam wzrok w dół. Owszem. Se Yoon podobał mi się, ale chciałam go trochę bliżej poznać zanim w ogóle zaczęłabym myśleć o związku. Nie byłam osobą, która szybko się wplątywała w bycie czyjąś dziewczyną. Tak właściwie wydawało mi się, że to co czuje do Se Yoona, to tylko chwilowe zauroczenie. Musiałby się bardziej postarać, abym mu od razu wpadła  w ramiona.
- Lubię cię, ale daj mi trochę czasu zanim naprawdę będę pewna... - Mówiłam zakłopota.
- Oczywiście. - Chłopak pokiwał głową. - Mam tylko nadzieje, że kiedyś nasze imiona znajdą się na tych kłódkach.
Już po chwili chłopak nachylił się nade mną i mocno mnie przytulił. Moja mina wydawała sie być obojętna, lecz czułam się naprawdę dobrze. Sama go po niedługim czasie objęłam.
W domu byłam przed 18:00. Cały dzień spędziłam z Se Yoonem, więc chciałam opowiedzieć o tym Hyun Woo zaraz po zdjęciu butów. Zobaczyłam, że siedzi na kanapie. Nie oglądał telewizji, nie przeglądał czegoś w telefonie, nie siedział przy swoim laptopie, po prostu spoczywał na meblu i patrzył się w ścianę nieobecnym wzrokiem.
- Dzisiaj byłam na randce z Se Yoonem, wiesz ? - Mówiłam entuzjastycznie siadając obok niego.
Moje zachowanie było trochę nieodpowiednie. Postąpiłam, tak jakbym nie widziała, że coś go dręczy. Może byłam zbyt szczęśliwa.
- Jasne. - Burknął pod nosem.
- Co jest ? Masz zły humor ? - Zapytałam, wydymając wargi.
- Nie, po prostu drażnią mnie już te twoje kłamstwa. Nie możesz tego powiedzieć wprost ?
- Ale co ?
- Jeszcze pytasz ? - Mówił coraz bardziej nieprzyjemnym tonem. - Cały czas udajesz, że wszystko jest w porządku...
Kompletnie straciłam orientacje. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale za razem się zmartwiłam tym.
- Naprawdę nie rozumiem.... - Posmutniałam.
- Se Yoon ? Se Yoon to chłopak czy dziewczyna ? - Zapytał dość agresywnie.
- Oczywiście, że chłopak. Przecież ci mówiłam, że to mój kolega z pracy, już nie pamiętasz ?
- W takim razie musiałaś byś na tej randce z kimś innym.
- Naprawdę nic nie rozumiem.
- Do cholery ! Wiem, że wolisz dziewczyny. Nie umawiasz sie z facetami tylko z kobietami !
Powoli zaczęłam myśleć, że chyba nie jestem u siebie w mieszkaniu, a Hyun Woo został podmieniony przez kosmitów. Nie wiedziałam o co chodzi temu chłopakowi. Nie miałam pojęcia czy on sobie teraz żartuje czy mówi na poważnie.
- Skąd te przepuszczenia ? - Zmarszczyłam brwi.
- Słyszałem wtedy jak powiedziałaś Da Bin, że wolisz dziewczyny. Wróciłem wtedy ze sklepu i dokładnie to słyszałem.
W tamtym momencie nie wiedziałam czy wybuchnę śmiechem czy złością.
- Ty idioto, wtedy jej powiedziałam, że wolę dziewczyny w przyjaźni, ale nie w miłości ! - Krzyknęłam.
- Co ? - Zapytał, podnosząc jedną brew do góry.
- Jak mogłeś pomyśleć w taki sposób ?!
Już po chwili zaczęłam okładać pięściami ramie Hyun Woo. Byłam wściekła, że tak mnie ocenił. Zrobił skwaszoną minę z bólu i dopiero kiedy złapał mnie za nagarski, zaczęłam się uspakajać. Gdy już mnie puścił zapadła między nami niezręczna cisza. Siedziałam z naburmuszoną miną i skrzyżowanymi rękoma, a on patrzył na podłogę jakby widział coś dziwnego.
- Nie wiedziałam, że jesteś aż takim idiotą. - Mruczałam pod nosem.
- Czyli ty...jednak nie wolisz dziewczyn ? - Zapytał nieco skrępowany.
- Zgłupiałeś ?! - Znowu krzyknęłam.
Chłopak wtedy zamilkł. Złapał się za głowę, wyraźnie było po nim widać jak teraz głupio sie czuje za swoją pomyłkę.
- Tyle czasu żyłem z takim przekonaniem... - Mamrotał pod nosem.
Wolałam się już w ogóle nie odzywać, ale Hyun Woo zaczął się tłumaczyć...
- Myślałem, że dajesz mi jakieś znaki i gdy wtedy to usłyszałem... źle to zinterpretowałem.
Potem już żadne z nas sie nie odzywało. Siedzieliśmy na kanapie w ciszy. Okropnie się czułam z myślą, że Hyun Woo uważał, że umawiam się z kobietami. Minęło kilka minut zanim znowu zaczęła się rozmowa.
- Wydawało mi się, że nie lubisz facetów, tak jakbyś ich odpychała. - Mówił wpatrując się w podłogę.
- Miałam taki czas, że czułam niechęć do facetów, ale to nie znaczy, że zmieniłam orientacje. - Wzdychałam, starając się uspokoić.
- D-Dlaczego ? - Jęknął. - Czemu czułaś niechęć ? Przeze mnie ? Owszem, czasami rzucam bezmyślnie skarpetki w każdy kąt, ale to nie znaczy, że wszyscy są tacy sami...
- Przestań, to nie to. Nie wiem czy chce o tym mówić...
Brunet przegryzł wargę wpatrując się gdzieś w bok, a po chwili znowu wrócił na mnie wzrokiem.
- Powiedz, jeśli czujesz potrzebę wyżalenia się to wysłucham, bo jestem twoim kumplem.
Musiałam mieć chwilę aby zdecydować czy mu zdradzić to co było we mnie tak skryte. Ostatecznie postanowiłam mu powiedzieć...
- Kiedyś...tak właściwie, niedawno straciłam przyjaciółkę. Nazywa się Se Young. - Zaczęłam powoli. - Była dla mnie bardzo ważna, kochałam ją nawet bardziej jak siostrę. Znałam ją od dzieciństwa. Kiedy poszłyśmy na studia znalazła sobie chłopaka, był to jej pierwszy facet, więc kompletnie się w nim zakochała, tylko nie zauważyła, że przez to traci mnie. Pewnego dnia powiedziałyśmy sobie kilka słów za dużo, więc postanowiłam, że to nie ma sensu ciągnąć, bo nie wiem czy to można nazwać przyjaźnią. Przez jej chłopaka uznałam, że faceci nie są potrzebni i że nie chciałabym zranić tak Da Bin jak Se Young mnie.
Nie patrzyłam na Hyun Woo, gdy to opowiadałam. Czułam, że mnie słucha, a przynajmniej miałam taką nadzieje.
- To tylko moje zdanie, ale... chyba powinniście sie pogodzić, spróbować jeszcze raz. - Dał odpowiedź.
- Co ty możesz o tym wiedzieć ? - Westchnęłam. - Ty pewnie nigdy nie straciłeś kogoś takiego. Masz tych swoich klubowych kumpli, którzy pewnie sami nie rozumieją przyjaźni.
Pewnie moje słowa były zbyt pochopne, ponieważ od razu spostrzegłam, że Hyun Woo posmutniał. Wydawał się wręcz przygnębiony.
- Też miałem kiedyś przyjaciela, którego znałem odkąd pamiętam. I też go straciłem, tyle, że bezpowrotnie.
- Hm ? - Spojrzałam na chłopaka zaciekawiona.
- Pewnego dnia odwrócił się ode mnie. Długo nie chciał ze mną rozmawiać, martwiłem się, więc poszedłem do jego rodziców. Powiedzieli mi, że jest w szpitalu. Kiedy już tam byłem wydawało mi się, że miał jakiś wypadek, ale powiedział, że ma raka...
Hyun Woo mówił coraz bardziej załamującym się głosem. Nie przerywałam mu tylko słuchałam dalej.
- Spędziłem z nim ostatnie miesiące tak jakby nigdy nic. Nie dopuszczałem tego do wiadomości. Dzień przed jego śmiercią odbyłem z nim rozmowę. Wspominaliśmy wszystkie lata w jedną godzinę. Wiesz co mi wtedy powiedział ?
- Co takiego ?
- Dokładnie powiedział... "Pamiętasz jak kiedyś ci powiedziałem, że gdybym stracił przyjaciela, to tak jakbym stracił cząstkę swojej duszy ? Wiesz dlaczego ? Bo zostawiam tą cząstkę tobie, żebyś już mnie miał na zawsze, żebyś już nigdy nie był samotny."
Po tych słowach jego oczy zaczęły się błyszczeć. Jego wąskie oczy napełniły się łzami. Widząc to i słysząc zmiękłam. Miałam wrażenie, że stałam się słaba i krucha, tak jakby ktoś wyssał ze mnie całą energię. Nie chciałam, ale zaczęłam płakać. Patrzyłam na Hyun Woo swoimi zapłakanymi oczami. Ciągnęłam nosem starając się opanować.
- Musiał byś wspaniałym przyjacielem. - Rzekłam.
- Heh. - Chłopak cicho się zaśmiał. - Coś ty... do tej pory wisi mi pieniądze.
Oboje się cicho zaśmialiśmy, ale i tak po chwili znowu byliśmy cicho.. Hyun Woo porządnie się rozpłakał, a ja nie wiedziałam co zrobić. Starał się utrzymać poważną minę, ale łzy spływały mu po policzkach litrami. Po pewnym czasie delikatnie objęłam go ramieniem, po czym on położył czoło przy mojej szyi. Siedzieliśmy tak długi czas, a ja sama uroniłam łzy.
Gdy sie uspokoił, zostawiłam go na kanapie, a sama poszłam do swojego pokoju. Zbliżała się pierwsza w nocy, lecz nie mogłam spać. Leżałam na plecach z złożonymi rękoma na brzuchu wpatrując się w blady sufit. Myślałam o Se Young, dalej mi na niej zależało , niestety bałam się z nią pogodzić. Byłam przerażona tym, że znowu mogłabym się zawieść. Ale może mój współlokator rzeczywiście miał racje i nie warto tracić czasu na głupie obrażanie się, tylko na spróbowanie naprawienia wszystkiego. Zarazem miałam wrażenie, że coraz bardziej zbliżam się do Hyun Woo