piątek, 6 lutego 2015

Prolog



Stałam na ścieżce przy Rzece Han patrząc jak woda powoli dryfuje, zawsze taka powolna, piękna, spokojna. Za mną co chwila ktoś przechodził, przejeżdżał rowerem, w wiosnę wieczorem zawsze było tam mnóstwo ludzi. Delikatny wiatr, ciepłe powietrze, tylko to wtedy czułam stojąc samotnie odziana w niebieskie jeansy i czarną bluzę, którą często zakładałam na spacery. Moje długie, czarne włosy powiewały na wszystkie strony przy wietrze ale nawet nie chciałam ich przygładzać czy związać żeby mi nie przeszkadzały. W głowie miałam tylko jedną myśl „Dlaczego tracimy osoby, które kochamy ?”. Tak, ja straciłam tą osobę… Umarła, w moim sercu straciła dusze i życie. Moja przyjaciółka, a przynajmniej myślałam, że przyjaciółka, zostawiła mnie. Wszystkie wspólne lata porzucone, zapomniane, po prostu rozpłynęły się wraz z chwilą gdy poszła do swojego chłopaka uznając, że nie jestem jej już potrzebna, o ile kiedykolwiek byłam jej potrzebna tak jak ona mi. Może lepiej byłoby zapomnieć ? Ale jak ? Za dużo z nią przeżyłam aby tak to zostawić, ale chyba nie ma innego wyboru. Może za dużo o tym myślałam ale, nawet nie zauważyłam jak mija już godzina a ja tylko stoję i wpatruje się w wodę, ludzie musieli pomyśleć, że chyba jest ze mną coś nie tak, ale czy to naprawdę mnie obchodziło ? Spojrzałam na zegarek zawieszony na moim nadgarstku, który pokazywał godzinę 20:17. Uznałam, że chyba to czas wrócić do domu, w końcu po co mam dłużej tak stać ? Powoli zaczęłam iść na przystanek autobusowy czekając na swój autobus, który zawoził mnie na przystanek niedaleko mojego domu. W autobusie wpatrywałam się na widoki za oknem ze smutną miną, nie miałam ochoty chociaż raz się uśmiechnąć.
Dotarłam do domu po jakiś pół godzinach, mama stała w kuchni i chyba zmywała naczynia.
- Już jestem ! – Krzyknęłam aż mama wyjrzała zza kuchni.
- Tak późno ? Min Ji, nie jadłaś z nami kolacji, może... - Mama nie zdążyła skończyć.
-  Nie, nie mam ochoty. – Wtrąciłam.
Mama wyczuła po moim tonie, że raczej nie mam humoru i tak jak zawsze wolała zostawić mnie w spokoju a najwyżej potem zapytać co się stało. Cieszyłam się, że moja mama tak robiła ponieważ wtedy miałam czas na uspokojenie się. Wchodząc do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko, które było naprzeciwko drzwi. Zamknęłam oczy i cicho ziewnęłam, byłam zmęczona. Wstałam po kilku minutach i jedynie przed snem umyłam twarz a potem przebrałam się w pidżamę.
 Obudziłam się gdzieś przed 10:00 tak jak zazwyczaj w soboty. Jak zwykle leżałam chwile w łóżku, umyłam twarz, zęby uczesałam włosy, ubrałam się i zeszłam na dół. Zaczęłam w kuchni wyjadać jakieś płatki, które wsypałam sobie do miski. Chodziłam po całej kuchni z miską w ręce tu zaglądając do gazety, tu do telefonu, tu do lodówki gdy nagle usłyszałam głos mojego taty z salonu…
- Min Ji ! Pozwól na chwilę !
- Idę. – Odpowiedziałam leniwie idąc do salonu.
Usiadłam na kanapie przy moim tacie z gazetą w ręce, wpatrując się w nią.
- Odłóż to, chce z tobą porozmawiać. – Powiedział poważnie mój rodzic.
Od razu wyczułam, że ma potrzebę porozmawiania ze mną, tylko zastanawiało mnie o co chodzi.
- Niedawno poszłaś na studia, wiem, że stajesz się doroślejsza, samodzielna i zbierasz pieniądze na mieszkanie żeby się usamodzielnić…
Kiedy tata zaczął ten temat od razu zaczęłam uważniej słuchać, bo byłam ciekawa co powie dalej. Miał racje chciałam się usamodzielnić bo po to chodziłam już do pracy i zarabiałam własne pieniądze. Tak właściwie zaczęłam zbierać pieniądze już odkąd skończyłam 13 lat. Byłam trochę dziwna dla moich koleżanek, bo one wolały wydawać pieniądze na ubrania, wypady do kina a ja od dawna myślałam o przyszłości i odkładam jak najwięcej pieniędzy na konto bankowe rodziców , którzy je przechowywali i czasem dokładali gdy mogli, przez te 7 lat uzbierała się dość spora suma.
- Do czego dążysz tato ? – Zapytałam.
- Wydaje mi sie, że znalazłem odpowiednie mieszkanie dla ciebie w Seulu, myślę, że w końcu twoje uzbierane pieniądze czas na coś wydać, jeśli będzie trzeba to się dołożę a tym bardziej skoro ostatnio nie mam problemów w pracy.
W tamtym momencie zamilkłam wpatrując się w twarz ojca.
- M-Mówisz serio ? – Wydusiłam to z siebie przy okazji jąkając.
- Tak, chce ci pomóc . – Tata uśmiechnął się.
Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech odzwierciedlający moje uczucia w tamtej chwili.
- Omo ! Dziękuje ! – Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Ale musze ci jeszcze coś powiedzieć…
Kiedy tata to powiedział wyczułam jakieś „ale”, więc przybrałam znowu poważną minę.
- Wiesz… trochę trudno mi o tym mówić ale… - Zaczął mówić niepewnie. – Mam przyjaciela, który mieszka w Busanie, znam go wiele lat i dużo mu zawdzięczam, teraz jego syn, który jest w twoim wieku chciał zacząć studiować w Seulu i nie ma za bardzo gdzie się podziać, więc pomyślałem, że mógłby zamieszkać z tobą w nowym mieszkaniu dopóki sam czegoś nie znajdzie…
Wtedy coś we mnie wybuchło. Poczułam złość, że ja zabieram pieniądze od wielu lat a teraz ktoś ma mi się wprosić do mojego życia, bo tata ma jakieś długi wdzięczności, nie znałam tego chłopaka i nie miałam zamiaru go przyjmować do siebie.
- Co takiego ?! – Zaczęłam głośno. – Nie ma mowy ! Nie może mieszkać tutaj u was kiedy ja się wyprowadzę ?!
- Uspokój się, u nas może czuć się nie swojo, w dodatku ty jesteś w jego wieku, byście się dogadali.
- Ale ja nie chce !
- Jego ojciec będzie przysyłał pieniądze i połowa będzie dla ciebie, tylko się zgódź. - Proponował. - W dodatku mieszkanie, które dla ciebie znalazłem jest o wiele bliżej do jego i twojej szkoły.
- Nie ! Po prostu nie !
Wstałam gwałtownie z miejsca idąc szybkimi krokami do swojego pokoju, nie chciałam słuchać już gdzie jest to mieszkanie ani żadnych rzeczy z tym związanych. Przesiedziałam cały dzień w pokoju leżąc w łóżku i oglądając telewizje. Zbliżała się 19:00 a ja oglądałam jakiś program muzyczny, opychając się popcornem. Przez te wszystkie godziny trochę żałowałam swojego zachowania, może zareagowałam zbyt pochopnie, może jednak warto by było  zamieszkać z tym chłopakiem, poznałabym kogoś nowego, może nawet nie byłoby tak źle. W dodatku tata niczego nigdy mi nie żałował, więc to nie ładnie mu tak odmówić. Wstałam z  łóżka otrzepując się z popcornu po czym zeszłam na dół do salonu gdzie tata rozmawiał przez telefon. Poczekałam aż skończy rozmowę i podeszłam do niego tak jak wtedy siadając obok na kanapie.
- O co chodzi ? – Powiedział wyraźnie podkreślając, że jest zły.  
- Gniewasz się za to ? – Zapytałam cicho.
- Ehh, nie, nie… po prostu chyba jestem sam na siebie zły, że poprosiłem cie o taką rzecz, zapomnij.
- Myślałam nad tym i chyba się jednak zgodzę.
- Naprawdę ? Jesteś pewna ?
- Chyba tak, w sumie co mi szkodzi żeby zamieszkać z nim kilka miesięcy skoro z wami mieszkam 20 lat.  – Zaśmiałam się.
Ojciec pokręcił tylko głową z lekkim uśmiechem.
Już następnego dnia pojechaliśmy do miejsca gdzie tata znalazł dla mnie mieszkanie. Było jakąś godzinę dalej od domu, w którym mieszkałam od urodzenia ale za razem miałam nie daleko aby dotrzeć w miejsce gdzie studiowałam. Mieszkanie samo w sobie nie było duże ale przytulne, w sumie nawet nie spodziewałam się willi, bo w końcu mieszkania nie kosztowały tyle co cukierek . Kiedy wchodziło się do niego był mały korytarz a dalej kuchnia obok ,której był mały salon, z boku znajdowały się drzwi do mojej nie dużej sypialni i jeszcze obok drzwi do łazienki. Kupiłam mieszkanie ale od razu w nim nie zamieszkałam. Rodzice wydali swoje oszczędności na jakieś meble do mojego nowego lokum. Od razu nie dostałam wszystkiego, tylko jakieś najpotrzebniejsze rzeczy jak lodówka, szafki, prysznic, inne rzeczy do toalety, kanapę do salonu, na której miał spać syn kolegi taty, a do mojej sypialni przeniesiono kilka starych rzeczy z mojego byłego pokoju. Po pewnym czasie wyglądało to w miarę przyzwoicie ale nie idealnie, jednak wystarczało mi to. Po prostu potrzebny był czas.
Jakiś tydzień później, dzień przed przeprowadzką szykowałam się rano aby pójść do szkoły.
- Przyjdziesz dziś do domu od razu po zajęciach ? – Zaczepił mnie tata.
- Niestety nie, musze potem iść do pracy, więc wrócę gdzieś o 21:00.
- Ahh to szkoda, dzisiaj przyjeżdża mój przyjaciel z synem i myślałem, że się poznacie przed wprowadzeniem się do mieszkania.
- Poznam go jutro rano. – Uśmiechnęłam się aby pokazać, że jednak w miarę się cieszę.
- Dobrze. – Odwzajemnił uśmiech.
- Tak właściwie jak się nazywa jego syn ? – Zapytałam zawieszając torbę na ramie.
- Park Hyun Woo.
Kiwnęłam tylko głową machając tacie ręką na pożegnanie.
- To idę, do zobaczenia – Powiedziałam wychodząc z domu.
Tak jak zawsze idąc na zajęcia najpierw dochodziłam na przystanek autobusowy. Niestety miałam dość daleko na uczelnie, więc wstawałam bardzo wcześnie, więc dlatego cieszyłam się, że w swoim nowym mieszkaniu będę mieć o wiele bliżej. Dojechałam do szkoły i prawie spóźniona wbiegłam na sale po czym zajęłam miejsce przy swojej koleżance Han Da Bin, którą poznałam już w pierwszej klasie liceum i nasza przyjaźń utrzymała się aż do teraz.
- Min Ji ! Myślałam, że nie przyjdziesz… - Powiedziała dziewczyna w pierwszej sekundzie widząc mnie.
- Autobus wolno jechał – Odpowiedziałam w miarę krótko.
- Jak idą przygotowania do przeprowadzki ? – Zapytała entuzjastycznie.
- Dobrze, wszystko gotowe i jutro już się przeprowadzam.
- Zazdroszczę ci, też bym chciała już uciec od rodziców. – Mówiła wzdychając.
- Może kiedyś ci się uda. – Zaśmiałam się trącąc koleżance łokciem w jej łokieć.
Zajęcia już po chwili się zaczęły. Studiowałam psychologię i wiązałam z tym swoją przyszłość. Lubiłam te studia bo większość wykładowców naprawdę ciekawie tłumaczyła ale akurat te zajęcia z Panem Lee były niezbyt ekscytujące. Pan Lee bardzo często mówił cicho i niewyraźnie, w dodatku nawet nie starał się nas zachęcić do słuchania go, chociaż w sumie przekroczył 50 lat, więc nie miał ochoty bawić się w podstawówkę tylko mówić to co wie.
W środku zajęć Da Bin zagadała do mnie po cichu…
- Rozmawiałaś ostatnio z Se Young ? – Zapytała kiedy Pan Lee się odwrócił.
Na początku wolałam nic nie odpowiadać ale ostatecznie wymruczałam coś pod nosem.
- Nie…
- Jesteś na nią zła, prawda ? – Zapytała dociekliwiej.
- Jak mam być na nią nie zła skoro zostawiła mnie dla swojego chłopaka ? Tego się nie da nazwać przyjaźnią…
- Wiem, rozumiem, mnie też ostatnio spławia ale może warto z nią pogadać ?
- Już z nią rozmawiałam, nic dobrego z tego nie wynikło.
- O czym rozmawiałyście ?
- Nic ważnego…
- Min Ji… proszę powiedz.
- Po prostu uznała, że skoro nie chce zaakceptować jej chłopaka to mogę odejść… szkoda tylko, że nie pomyślała o mnie…
Kiedy skończyłam zdanie nagle Pan Lee zwrócił na nas obie wzrok.
- Przeszkadzam wam ? – Zapytał niezbyt przyjaznym tonem.
- Przepraszamy. – Odpowiedziałyśmy chórkiem skinając przy tym głową.
Gdy wykładowca zaczął dalej coś mówić zaczęłam udawać, że pilnie coś notuje w swoim notatniku z nadzieją, że moja koleżanka da mi już spokój i rzeczywiście do końca zajęć się nie odzywała.
Po odsiedzeniu wszystkich zajęć popędziłam do swojej pracy czyli do kwiaciarni gdzie moją szefową była czterdziestoletnia Pani Kwon. Miała długie czarne włosy i często związywała je w kok, ubierała się przeciętnie jak zwykła, dojrzała Koreanka. Prowadziła sama ten biznes i potrzebowała tyko pomocy w sprzedaży kwiatów i tą pomocą byłam ja. Zazwyczaj stałam za kasą oraz pomagałam ludziom, którzy nie wiedzieli jakie kwiaty kupić. Czasem musiałam wziąć służbowy skuter i dowieść gdzieś rośliny na zamówienie. Nie była to najgorsza praca, cały dzień czułam zapach kwiatów, chociaż czasem było to lekko męczące kiedy myślałam, że tracę zapach. Nie zarabiałam na tym fortuny ale kwiaciarnia Pani Kwon miała dobrą opinie, ludzie z tamtej okolicy najczęściej kupowali od niej kwiaty a im lepiej interes się rozwijał tym ja lepszą dostawałam wypłatę ale często też się to wiązało z cięższą pracą. Moja szefowa miała bogatego męża, więc nawet nie bała się o finanse a ta kwiaciarnia to było jej takie jakby hobby.
Zbliżał się wieczór, kwiaciarnia była pusta, więc siedziałam za kasą patrząc na coś w telefonie, gdy nagle zauważyłam, że moja szefowa zaczyna ubierać płaszcz.
- Muszę dzisiaj wcześniej wyjść, dasz sobie radę sama ? Przy okazji gdy będziesz wychodzić zamkniesz kwiaciarnie. – Mówiła przyglądając mi się.
- Oczywiście. – Odpowiedziałam krótko z uśmiechem na twarzy.
Już po chwili zostałam sama w budynku dalej przeglądając Internet w telefonie wzdychając z nudy. Byłam znudzona a czekało mnie jeszcze półtorej godziny pracy. Niespodziewanie usłyszałam dzwonek, który można było usłyszeć zawsze gdy ktoś wchodził do kwiaciarni. Wyjrzałam zza kasy i zobaczyłam bardzo wysokiego chłopaka o jasnej cerze z czarnymi włosami odzianego w płaszcz oraz ciemne spodnie. Wydawał mi się być w moim wieku i jak na mój gust nie dałoby się powiedzieć, że był brzydki ale starałam się nie zwracać uwagi na to czy mi się podoba czy nie. Wchodząc do środka powiedział tylko „Dobry wieczór” po czym zaczął się rozglądać po kwiaciarni. Odpowiedziałam cicho przy tym skinając  głową. Odkąd wszedł do budynku patrzyłam na niego uważnie ale kiedy to zauważył spuściłam głowę w dół. Nie chciałam go krępować wgapianiem się w niego bo moim zdaniem nie byłoby to grzeczne, więc pozostało mi tylko zerkać ukradkiem. Ciągle z tą samą poważną miną po chwili podszedł do kasy opierając się o blat mówiąc w moją stronę „przepraszam ?”.
Zerwałam się z miejsca, wstając z krzesła, kierując wzrok prosto na niego.
- T-Tak ? – Zapytałam jąkając się.
- Chciałem zapytać czy nie ma Lilii ? Nie zauważyłem ich tutaj. – Mówił spokojnie swoim niskim głosem.
-  E-Emm… - Zaniemówiłam przez chwilę. – Niestety ostatnio szybko się sprzedały.
- To chociaż kalie ? – Zapytał ponownie tym razem podnosząc brew do góry.
Znowu zaniemówiłam wpatrując się w chłopaka.
- Niestety nie ma ich, ale za kilka dni mają znowu się pojawić. – Mówiłam jeszcze ciszej.
Chłopak wtedy przewrócił oczyma wzdychając.
- Pani dopiero tu zaczyna ? – Zapytał arogancko.
- Słucham ? – Odpowiedziałam zdziwiona.
- Nie dość, że nie ogarnięta to i głucha. – Brunet wymruczał to pod nosem tak jakby nie chciał żebym to usłyszała.
Wtedy zmarszczyłam brwi ale nie mogłam być nie miła, więc starałam się jakoś ocalić sytuację udając, że nic nie usłyszałam ale przyznam, że naprawdę poczułam sie urażona.
- Może zaproponuje inne kwiaty ? – Powiedziałam odchodząc od kasy zbliżając się do bukietu kwiatów.
On tylko skrzyżował ręce na klatce piersiowej z niezbyt przyjemnym przylepionym do mnie wzrokiem.  
Uśmiechnęłam się do niego ale kiedy odwróciłam się plecami zrobiłam rozzłoszczoną minę.
- Skoro chodziło Panu o lilie to pewnie chciał Pan białe kwiaty, na jaką to okazje ? – Dopytywałam się zachowując spokój.
- Nic szczególnego, jadę z ojcem w gości, więc muszę kupić jakiś bukiet. – Odpowiedział.
- No to może w takim razie zaproponuje białe róże. – Mówiłam w tym czasie podchodząc do zbioru białych róż.
- Heh. – Chłopak głośno westchnął z uśmieszkiem na twarzy. – Róże ? To takie tandetne.
Zacisnęłam zęby starając się nie wybuchnąć złością.
- Nie chce róży. – Pokręcił głową.
- Co za rozpieszczony bachor. – Mruknęłam pod nosem odwracając się od niego.
- Bachor ? – Zapytał i znowu westchnął. – To chyba nie ładnie tak się zwracać do klientów.
- O czym pan mówi ?! – Podniosłam głos. – To Pan zaczął z tym, że chyba zaczynam tu pracę a tak naprawdę pracuje tu już wiele miesięcy, to Pan jest bezczelny, mimo, że staram się być miła.
Nie wytrzymałam i w końcu mój niewyparzony język dał  o sobie znać. Zachowałam się nieprofesjonalnie, bo znałam osoby, które radziły sobie świetnie z wybrednymi klientami ale tego nie mogłam znieść.
- Macie tu w ogóle jakieś dobre kwiaty ? – Zapytał kręcąc głową. – W dodatku nie miła obsługa, chyba nigdy nic tu nie kupię, pewnie nawet kwiaty nie są świeże.
- Oczywiście, może Pan wyjść nawet teraz. – Znowu podniosłam głos.
- Heh, Do widzenia – Powiedział wychodząc szybko z budynku.
- AISH ! – Krzyknęłam kiedy byłam pewna, że już sobie poszedł. – Co za idiota ! Mam nadzieję, że już go nigdy nie spotkam !
Rozzłoszczona wróciłam za kasę. Przesiedziałam ostatnie minuty pracy i wyszłam zamykając kwiaciarnie. Pani Kwon i ja miałyśmy dwa klucze, więc nigdy nie było problemu z tym kto zamknie miejsce pracy. Po drodze zadzwoniłam do Da Bin i opowiedziałam jej o chłopaku, który wyprowadził mnie z równowagi i sama była w szoku, że tacy ludzie w ogóle istnieją. Do domu wróciłam wyczerpana, już kiedy do niego weszłam zobaczyłam, że goście śpią w salonie, jeden spał na kanapie a drugi na materacu. Po cichu weszłam na górę. Zajrzałam do pokoju rodziców widząc, że oni też już pozasypiali, więc udałam się do swojego pokoju by niedługo iść spać.
Następnego ranka byłam podekscytowana, miałam wprowadzić się do nowego mieszkania oraz poznać swojego współlokatora. Chciałam wypaść jak najlepiej, więc wstałam wcześniej żeby dobrze ułożyć sobie włosy i pomalować się. Będąc już gotową chciałam zejść na dół ale uprzedziła mnie mama, która zapukała do drzwi mojego pokoju lekko uchylając je. Zeszłam wraz z nią na dół do salonu gdzie zobaczyłam mojego ojca, który rozmawiał z jakimś mężczyzną o krótkich włosach już lekko posiwiałych oraz nieco otyłej sylwetce. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się jeszcze szerzej przez co jego twarz wydała się nieco większa niż była.
- Mała Min ji ! – Powiedział uradowany. – Ostatnio widziałem cię kiedy biegałaś z dwoma kucykami na głowie.
Uznałam, że kolega taty jest wesołym facetem, więc podeszłam bliżej.
- Dzień Dobry. – Odpowiedziałam nieco zawstydzona.
- Urodę masz po matce. – Mówił dalej. – Kiedy była w twoim wieku wszyscy chłopacy za nią biegali.
- O czym ty mówisz, Tae Suk ?! – Moja mama się zaśmiała machając ręką.
- Przecież nie kłamie ! – Mężczyzna pokręcił głową dalej uśmiechnięty. – Min Ji, oczywiście dziękuje, że pozwoliłaś mojemu synowi z sobą zamieszkać, po prostu miał kaprys aby zacząć studia w Seulu i byliście jego ostatnią deską ratunku.
- Nie ma za co, mam nadzieję, że się z nim zaprzyjaźnię. – Odpowiedziałam wesoło.
- Też mam taką nadzieje, w sumie ucieszyłbym się gdyby mój syn wziął sobie za żonę córkę mojego przyjaciela – Pan spojrzał się na mojego ojca klepiąc go po pleckach.
Tata zaśmiał się kiwając głową a ja stałam coraz bardziej zawstydzona ale dla nie pozoru uśmiechnięta jak i spokojna.
- Gdzie tak właściwie Hyun Woo ? – Zapytała moja matka rozglądając się.
- Mówił, że idzie do toalety… oh ! Już jest ! – Mówił ojciec mojego nowego współlokatora.
Wszyscy nagle spojrzeli się na młodzieńca, który schodził po schodach i nagle stanął przed nami wszystkimi. Potem ja i ten chłopak patrzyliśmy na siebie ze zdziwieniem. Rodzice uśmiechali się ale ja nie podzielałam wtedy tego entuzjazmu, ponieważ synem przyjaciela mojego ojca okazał się brunet, który odwiedził mnie dzień wcześniej w kwiaciarni i z którym wpadłam w konflikt.


16 komentarzy:

  1. Suuper *-* czekam na dalszą część :) mimo drobnych błędów bardzo podoba mi się podoba :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie się zaczyna, nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D
    Weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiło mnie twoje opowiadanie ^-^ będę wpadać częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne ^^ <3 będę czekać na następny rozdział :3 Ale mam pytanie. Czy w tym zdaniu "Zaczął mówić niepewnie. – Mam przyjaciela, który mieszka w Busanie," nie powinno być raczej Busan a nie Busanie ? Taka drobniutka uwaga. Zapraszam do mnie C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że sama miałam dylemat jak to napisać ale ostatecznie napisałam "Busanie" żeby inni to lepiej zrozumieli i było odmienione po Polsku :) Ale jeśli Ci to bardzo przeszkadza to pozostawiam to twojej opinii

      Usuń
  6. Jak na ogół nie czytam takich opowiadań bo są.. emm... głupie? xD to w tym przypadku będę czekać na następną część ^.^ Czytało się w miarę dobrzę ^.^ były też śmieszne momenty (a przynajmniej ja je tak odebrałam ;P) Oby kolejne rozdziały były równie dobre, a nawet lepsze :3 Fighting~~!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne *o* Czekam na dalszą cześć ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Od dawna szukałam jakiegoś opowiadania związanego z Koreą. Znalazłam parę, ale dopiero twoje tak mnie zaciekawiło ^_^ Mimo paru błędów i tak jest świetne ;) Trochę się nawet pośmiałam ^_^ Mam nadzieję, że masz dużo weny, bo będziesz musiała stworzyć z tego prologu cudowną historię, nie ma innej opcji :3 Czekam nn, hwaiting! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Z zadowoleniem powiem, że nie jest to najgorsze - uratowała Ciebie końcówka :) Na ogół opowiadanie ma potencjał i czytałoby się je znakomicie gdyby nie (jak dla mnie) liczne błędy (nie ma się czym martwić - w większości powtarzają się). Nie chcę Ciebie zniesmaczyć, a jedynie poprawić, abyś Ty nie robiła prostych błędów, a dla Twoich czytelników lepiej się czytało. Zacznę:
    - sądzę, że piszesz zbyt złożone zdania. "Zajrzałam do pokoju rodziców widząc, że oni też już pozasypiali, więc udałam się do swojego pokoju by niedługo iść spać." Zdanie niemal nie ma sensu.
    - powtórzenia występują dosyć często, proponuję przy pisaniu mieć otwarty słownik wyrazów bliskoznacznych; jest to dosyć pomocne. "Powoli zaczęłam iść na przystanek autobusowy czekając na swój autobus, który zawoził mnie na przystanek niedaleko mojego domu." Zauważ, że te zdanie jest również nielogiczne. szła, czekając - iść, oczekując - jak najbardziej.
    - masz ogromu problem z interpunkcją. !Przecinki! stawia się między innymi przed, "a", "ale". Brak ich bardzo utrudnia czytanie TT. Tak samo nie rozumiem, dlaczego kropki stawiasz od razu za wyrazem, a przy "!" oraz "?" robisz odstęp. " - Już jestem ! – Krzyknęłam aż mama wyjrzała zza kuchni.- Tak późno ?"
    - kolejny błąd (bardziej rzeczowy/treściowy) Sądzę, że mało który ojciec pozwoliłby, a wręcz nakazał własnej córce zamieszkać w domu z obcym mężczyzną. Nawet jeżeli byłby to syn jego najlepszego przyjaciela.
    - Czas na !stop! z uśmiechami! Niedługo szczęki im odpadną - " - M-Mówisz serio ? –Wydusiłam to z siebie przy okazji jąkając.- Tak, chce ci pomóc . – Tata uśmiechnął się.
    Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech odzwierciedlający moje uczucia w tamtej chwili.- Omo ! Dziękuje ! – Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. "
    - Wszystkie liczby powinnaś zapisywać słownie
    - "{..}pół godzinach, mama stała w kuchni i chyba zmywała naczynia." to zdanie mnie rozwaliło. Dotarłam do domu po pół godziny lub trzydziestu minutach. + Chyba? Jak to chyba? Albo ktoś zmywa, albo nie...
    - Unikaj onomatopei (naśladowanie dzięków) - "Ehh, nie, nie… po prostu chyba {..}" EHH to nic innego jak onomatopeja. Westchnięcia powinnaś zaznaczyć w komentarzu zachowania, a nie w dialogu.
    - Najważniejsze! Zdarza Ci się pomieszać narracje. To nie jest dobre!
    Piszesz w narracji 1 os. cały tekst. Pamiętaj, że bohater w tym momencie ma ograniczone spojrzenie na świat tylko do swojego spostrzegania. "Mama !!!wyczuła!!! po moim tonie, że raczej {...}". Skąd bohaterka wie, że jej mama wyczuła? Bohaterka może spostrzec, że jej mama zachowuje dystans, czy nie próbuje nawiązać dalszej konwersacji, ale na pewno nie może czuć tego, co czuje ktoś inny.
    Na tym zakończę, ponieważ co za dużo to niezdrowo! Naturalnie nie powinnaś kończyć z pisaniem! To nie było po to! Pisz dalej! Życzę Ci dużo weny i czasu! Ważne, abyś sprawdzała, to co piszesz i przy okazji popracowała nad interpunkcją przy przyimkach i imiesłowach! Na zakończenie dam zdania, które mimo swojej zwykłości były naprawdę bardzo dobre! ~~ "Następnego ranka byłam podekscytowana, miałam wprowadzić się do nowego mieszkania oraz poznać swojego współlokatora.", "Nie wytrzymałam i w końcu mój niewyparzony język dał o sobie znać.", "Po prostu potrzebny był czas." Na koniec. Sądzę, że to jest za długie na prolog. Prolog to tylko zapoznanie z historią i wcale nie musi on występować. Ja to opowiadanie traktuje bardziej jako pierwszy rozdział.. Jeszcze raz życzę weny! Chętnie tu powtórnie zajrzę ;) ~ Mecorteet

    OdpowiedzUsuń
  10. Moim zdaniem super, będę wchodzić i czytać :). Jedynymi błędami jest brak kilku przecinków, powtórzenia przy scenie z autobusem i kilka razy obok siebie napisałaś 'więc'. Ocena: 6+ :D 100/100 %.
    ~Fanka wszystkiego co Azjatyckie *-*
    (nie mam konta, więc tak się będę pospisywać komentując, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza c:).

    OdpowiedzUsuń
  11. Błagam nie piszcie opowiadań, jeśli nie umiecie nawet podstawowych zasada interpunkcji.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cała historia zapowiada się interesująco. Owszem jeśli chodzi o samą treść to są błędy, ale każdemu się zdarza. Nie oczekuję, że przeczytam tekst w którym nie ma żadnej skazy. Bez przesady nawet najlepszym się zdarza zapomnieć o przecinkach lub walnąć jakieś powtórzenie.
    Będę czekała na ciąg dalszy. :)

    Tymczasem zapraszam do mnie : http://anja-sora.blogspot.com/

    Ps. Chciałabym być powiadamiana o nowych rozdziałach : )

    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście bardzo dziękuje za ciepłe słowa. Chętnie zajrzę na twojego bloga. Jeśli chcesz być na bieżąco z rozdziałami to zachęcam do obserwowania bloga, ale wpisy mam zamiar dodawać co sobotę.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Co sobotę? Świetnie *q*. W każdą sobotę będę czekać na kolejny rozdział!
      ~Fanka wszystkiego co Azjatyckie.

      Usuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń