Stałam na ścieżce przy Rzece Han patrząc jak woda powoli
dryfuje, zawsze taka powolna, piękna, spokojna. Za mną co chwila ktoś
przechodził, przejeżdżał rowerem, w wiosnę wieczorem zawsze było tam mnóstwo
ludzi. Delikatny wiatr, ciepłe powietrze, tylko to wtedy czułam stojąc samotnie
odziana w niebieskie jeansy i czarną bluzę, którą często zakładałam na spacery.
Moje długie, czarne włosy powiewały na wszystkie strony przy wietrze ale nawet
nie chciałam ich przygładzać czy związać żeby mi nie przeszkadzały. W głowie
miałam tylko jedną myśl „Dlaczego tracimy osoby, które kochamy ?”. Tak, ja
straciłam tą osobę… Umarła, w moim sercu straciła dusze i życie. Moja
przyjaciółka, a przynajmniej myślałam, że przyjaciółka, zostawiła mnie.
Wszystkie wspólne lata porzucone, zapomniane, po prostu rozpłynęły się wraz z
chwilą gdy poszła do swojego chłopaka uznając, że nie jestem jej już potrzebna,
o ile kiedykolwiek byłam jej potrzebna tak jak ona mi. Może lepiej byłoby
zapomnieć ? Ale jak ? Za dużo z nią przeżyłam aby tak to zostawić, ale chyba
nie ma innego wyboru. Może za dużo o tym myślałam ale, nawet nie zauważyłam jak
mija już godzina a ja tylko stoję i wpatruje się w wodę, ludzie musieli
pomyśleć, że chyba jest ze mną coś nie tak, ale czy to naprawdę mnie obchodziło
? Spojrzałam na zegarek zawieszony na moim nadgarstku, który pokazywał godzinę
20:17. Uznałam, że chyba to czas wrócić do domu, w końcu po co mam dłużej tak
stać ? Powoli zaczęłam iść na przystanek autobusowy czekając na swój autobus,
który zawoził mnie na przystanek niedaleko mojego domu. W autobusie wpatrywałam
się na widoki za oknem ze smutną miną, nie miałam ochoty chociaż raz się
uśmiechnąć.
Dotarłam do domu po jakiś pół godzinach, mama stała w kuchni
i chyba zmywała naczynia.
- Już jestem ! – Krzyknęłam aż mama wyjrzała zza kuchni.
- Tak późno ? Min Ji, nie jadłaś z nami kolacji, może... -
Mama nie zdążyła skończyć.
- Nie, nie mam
ochoty. – Wtrąciłam.
Mama wyczuła po moim tonie, że raczej nie mam humoru i tak
jak zawsze wolała zostawić mnie w spokoju a najwyżej potem zapytać co się
stało. Cieszyłam się, że moja mama tak robiła ponieważ wtedy miałam czas na
uspokojenie się. Wchodząc do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko, które było
naprzeciwko drzwi. Zamknęłam oczy i cicho ziewnęłam, byłam zmęczona. Wstałam po
kilku minutach i jedynie przed snem umyłam twarz a potem przebrałam się w
pidżamę.
Obudziłam się gdzieś
przed 10:00 tak jak zazwyczaj w soboty. Jak zwykle leżałam chwile w łóżku,
umyłam twarz, zęby uczesałam włosy, ubrałam się i zeszłam na dół. Zaczęłam w
kuchni wyjadać jakieś płatki, które wsypałam sobie do miski. Chodziłam po całej
kuchni z miską w ręce tu zaglądając do gazety, tu do telefonu, tu do lodówki
gdy nagle usłyszałam głos mojego taty z salonu…
- Min Ji ! Pozwól na chwilę !
- Idę. – Odpowiedziałam leniwie idąc do salonu.
Usiadłam na kanapie przy moim tacie z gazetą w ręce,
wpatrując się w nią.
- Odłóż to, chce z tobą porozmawiać. – Powiedział poważnie
mój rodzic.
Od razu wyczułam, że ma potrzebę porozmawiania ze mną, tylko
zastanawiało mnie o co chodzi.
- Niedawno poszłaś na studia, wiem, że stajesz się
doroślejsza, samodzielna i zbierasz pieniądze na mieszkanie żeby się
usamodzielnić…
Kiedy tata zaczął ten temat od razu zaczęłam uważniej
słuchać, bo byłam ciekawa co powie dalej. Miał racje chciałam się usamodzielnić
bo po to chodziłam już do pracy i zarabiałam własne pieniądze. Tak właściwie
zaczęłam zbierać pieniądze już odkąd skończyłam 13 lat. Byłam trochę dziwna dla
moich koleżanek, bo one wolały wydawać pieniądze na ubrania, wypady do kina a
ja od dawna myślałam o przyszłości i odkładam jak najwięcej pieniędzy na konto
bankowe rodziców , którzy je przechowywali i czasem dokładali gdy mogli, przez
te 7 lat uzbierała się dość spora suma.
- Do czego dążysz tato ? – Zapytałam.
- Wydaje mi sie, że znalazłem odpowiednie mieszkanie dla
ciebie w Seulu, myślę, że w końcu twoje uzbierane pieniądze czas na coś wydać,
jeśli będzie trzeba to się dołożę a tym bardziej skoro ostatnio nie mam
problemów w pracy.
W tamtym momencie zamilkłam wpatrując się w twarz ojca.
- M-Mówisz serio ? – Wydusiłam to z siebie przy okazji
jąkając.
- Tak, chce ci pomóc . – Tata uśmiechnął się.
Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech
odzwierciedlający moje uczucia w tamtej chwili.
- Omo ! Dziękuje ! – Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Ale musze ci jeszcze coś powiedzieć…
Kiedy tata to powiedział wyczułam jakieś „ale”, więc
przybrałam znowu poważną minę.
- Wiesz… trochę trudno mi o tym mówić ale… - Zaczął mówić
niepewnie. – Mam przyjaciela, który mieszka w Busanie, znam go wiele lat i dużo
mu zawdzięczam, teraz jego syn, który jest w twoim wieku chciał zacząć
studiować w Seulu i nie ma za bardzo gdzie się podziać, więc pomyślałem, że
mógłby zamieszkać z tobą w nowym mieszkaniu dopóki sam czegoś nie znajdzie…
Wtedy coś we mnie wybuchło. Poczułam złość, że ja zabieram
pieniądze od wielu lat a teraz ktoś ma mi się wprosić do mojego życia, bo tata
ma jakieś długi wdzięczności, nie znałam tego chłopaka i nie miałam zamiaru go
przyjmować do siebie.
- Co takiego ?! – Zaczęłam głośno. – Nie ma mowy ! Nie może
mieszkać tutaj u was kiedy ja się wyprowadzę ?!
- Uspokój się, u nas może czuć się nie swojo, w dodatku ty
jesteś w jego wieku, byście się dogadali.
- Ale ja nie chce !
- Jego ojciec będzie przysyłał pieniądze i połowa będzie dla
ciebie, tylko się zgódź. - Proponował. - W dodatku mieszkanie, które dla ciebie
znalazłem jest o wiele bliżej do jego i twojej szkoły.
- Nie ! Po prostu nie !
Wstałam gwałtownie z miejsca idąc szybkimi krokami do
swojego pokoju, nie chciałam słuchać już gdzie jest to mieszkanie ani żadnych
rzeczy z tym związanych. Przesiedziałam cały dzień w pokoju leżąc w łóżku i
oglądając telewizje. Zbliżała się 19:00 a ja oglądałam jakiś program muzyczny,
opychając się popcornem. Przez te wszystkie godziny trochę żałowałam swojego
zachowania, może zareagowałam zbyt pochopnie, może jednak warto by było zamieszkać z tym chłopakiem, poznałabym kogoś
nowego, może nawet nie byłoby tak źle. W dodatku tata niczego nigdy mi nie
żałował, więc to nie ładnie mu tak odmówić. Wstałam z łóżka otrzepując się z popcornu po czym
zeszłam na dół do salonu gdzie tata rozmawiał przez telefon. Poczekałam aż
skończy rozmowę i podeszłam do niego tak jak wtedy siadając obok na kanapie.
- O co chodzi ? – Powiedział wyraźnie podkreślając, że jest
zły.
- Gniewasz się za to ? – Zapytałam cicho.
- Ehh, nie, nie… po prostu chyba jestem sam na siebie zły,
że poprosiłem cie o taką rzecz, zapomnij.
- Myślałam nad tym i chyba się jednak zgodzę.
- Naprawdę ? Jesteś pewna ?
- Chyba tak, w sumie co mi szkodzi żeby zamieszkać z nim
kilka miesięcy skoro z wami mieszkam 20 lat.
– Zaśmiałam się.
Ojciec pokręcił tylko głową z lekkim uśmiechem.
Już następnego dnia pojechaliśmy do miejsca gdzie tata
znalazł dla mnie mieszkanie. Było jakąś godzinę dalej od domu, w którym
mieszkałam od urodzenia ale za razem miałam nie daleko aby dotrzeć w miejsce
gdzie studiowałam. Mieszkanie samo w sobie nie było duże ale przytulne, w sumie
nawet nie spodziewałam się willi, bo w końcu mieszkania nie kosztowały tyle co
cukierek . Kiedy wchodziło się do niego był mały korytarz a dalej kuchnia obok
,której był mały salon, z boku znajdowały się drzwi do mojej nie dużej sypialni
i jeszcze obok drzwi do łazienki. Kupiłam mieszkanie ale od razu w nim nie
zamieszkałam. Rodzice wydali swoje oszczędności na jakieś meble do mojego
nowego lokum. Od razu nie dostałam wszystkiego, tylko jakieś najpotrzebniejsze
rzeczy jak lodówka, szafki, prysznic, inne rzeczy do toalety, kanapę do salonu,
na której miał spać syn kolegi taty, a do mojej sypialni przeniesiono kilka
starych rzeczy z mojego byłego pokoju. Po pewnym czasie wyglądało to w miarę
przyzwoicie ale nie idealnie, jednak wystarczało mi to. Po prostu potrzebny był
czas.
Jakiś tydzień później, dzień przed przeprowadzką szykowałam
się rano aby pójść do szkoły.
- Przyjdziesz dziś do domu od razu po zajęciach ? – Zaczepił
mnie tata.
- Niestety nie, musze potem iść do pracy, więc wrócę gdzieś
o 21:00.
- Ahh to szkoda, dzisiaj przyjeżdża mój przyjaciel z synem i
myślałem, że się poznacie przed wprowadzeniem się do mieszkania.
- Poznam go jutro rano. – Uśmiechnęłam się aby pokazać, że
jednak w miarę się cieszę.
- Dobrze. – Odwzajemnił uśmiech.
- Tak właściwie jak się nazywa jego syn ? – Zapytałam
zawieszając torbę na ramie.
- Park Hyun Woo.
Kiwnęłam tylko głową machając tacie ręką na pożegnanie.
- To idę, do zobaczenia – Powiedziałam wychodząc z domu.
Tak jak zawsze idąc na zajęcia najpierw dochodziłam na
przystanek autobusowy. Niestety miałam dość daleko na uczelnie, więc wstawałam
bardzo wcześnie, więc dlatego cieszyłam się, że w swoim nowym mieszkaniu będę
mieć o wiele bliżej. Dojechałam do szkoły i prawie spóźniona wbiegłam na sale
po czym zajęłam miejsce przy swojej koleżance Han Da Bin, którą poznałam już w
pierwszej klasie liceum i nasza przyjaźń utrzymała się aż do teraz.
- Min Ji ! Myślałam, że nie przyjdziesz… - Powiedziała
dziewczyna w pierwszej sekundzie widząc mnie.
- Autobus wolno jechał – Odpowiedziałam w miarę krótko.
- Jak idą przygotowania do przeprowadzki ? – Zapytała
entuzjastycznie.
- Dobrze, wszystko gotowe i jutro już się przeprowadzam.
- Zazdroszczę ci, też bym chciała już uciec od rodziców. –
Mówiła wzdychając.
- Może kiedyś ci się uda. – Zaśmiałam się trącąc koleżance
łokciem w jej łokieć.
Zajęcia już po chwili się zaczęły. Studiowałam psychologię i
wiązałam z tym swoją przyszłość. Lubiłam te studia bo większość wykładowców
naprawdę ciekawie tłumaczyła ale akurat te zajęcia z Panem Lee były niezbyt
ekscytujące. Pan Lee bardzo często mówił cicho i niewyraźnie, w dodatku nawet nie
starał się nas zachęcić do słuchania go, chociaż w sumie przekroczył 50 lat,
więc nie miał ochoty bawić się w podstawówkę tylko mówić to co wie.
W środku zajęć Da Bin zagadała do mnie po cichu…
- Rozmawiałaś ostatnio z Se Young ? – Zapytała kiedy Pan Lee
się odwrócił.
Na początku wolałam nic nie odpowiadać ale ostatecznie
wymruczałam coś pod nosem.
- Nie…
- Jesteś na nią zła, prawda ? – Zapytała dociekliwiej.
- Jak mam być na nią nie zła skoro zostawiła mnie dla
swojego chłopaka ? Tego się nie da nazwać przyjaźnią…
- Wiem, rozumiem, mnie też ostatnio spławia ale może warto z
nią pogadać ?
- Już z nią rozmawiałam, nic dobrego z tego nie wynikło.
- O czym rozmawiałyście ?
- Nic ważnego…
- Min Ji… proszę powiedz.
- Po prostu uznała, że skoro nie chce zaakceptować jej
chłopaka to mogę odejść… szkoda tylko, że nie pomyślała o mnie…
Kiedy skończyłam zdanie nagle Pan Lee zwrócił na nas obie
wzrok.
- Przeszkadzam wam ? – Zapytał niezbyt przyjaznym tonem.
- Przepraszamy. – Odpowiedziałyśmy chórkiem skinając przy
tym głową.
Gdy wykładowca zaczął dalej coś mówić zaczęłam udawać, że
pilnie coś notuje w swoim notatniku z nadzieją, że moja koleżanka da mi już
spokój i rzeczywiście do końca zajęć się nie odzywała.
Po odsiedzeniu wszystkich zajęć popędziłam do swojej pracy
czyli do kwiaciarni gdzie moją szefową była czterdziestoletnia Pani Kwon. Miała
długie czarne włosy i często związywała je w kok, ubierała się przeciętnie jak
zwykła, dojrzała Koreanka. Prowadziła sama ten biznes i potrzebowała tyko
pomocy w sprzedaży kwiatów i tą pomocą byłam ja. Zazwyczaj stałam za kasą oraz
pomagałam ludziom, którzy nie wiedzieli jakie kwiaty kupić. Czasem musiałam
wziąć służbowy skuter i dowieść gdzieś rośliny na zamówienie. Nie była to
najgorsza praca, cały dzień czułam zapach kwiatów, chociaż czasem było to lekko
męczące kiedy myślałam, że tracę zapach. Nie zarabiałam na tym fortuny ale
kwiaciarnia Pani Kwon miała dobrą opinie, ludzie z tamtej okolicy najczęściej
kupowali od niej kwiaty a im lepiej interes się rozwijał tym ja lepszą
dostawałam wypłatę ale często też się to wiązało z cięższą pracą. Moja szefowa
miała bogatego męża, więc nawet nie bała się o finanse a ta kwiaciarnia to było
jej takie jakby hobby.
Zbliżał się wieczór, kwiaciarnia była pusta, więc siedziałam
za kasą patrząc na coś w telefonie, gdy nagle zauważyłam, że moja szefowa
zaczyna ubierać płaszcz.
- Muszę dzisiaj wcześniej wyjść, dasz sobie radę sama ? Przy
okazji gdy będziesz wychodzić zamkniesz kwiaciarnie. – Mówiła przyglądając mi
się.
- Oczywiście. – Odpowiedziałam krótko z uśmiechem na twarzy.
Już po chwili zostałam sama w budynku dalej przeglądając Internet
w telefonie wzdychając z nudy. Byłam znudzona a czekało mnie jeszcze półtorej
godziny pracy. Niespodziewanie usłyszałam dzwonek, który można było usłyszeć
zawsze gdy ktoś wchodził do kwiaciarni. Wyjrzałam zza kasy i zobaczyłam bardzo
wysokiego chłopaka o jasnej cerze z czarnymi włosami odzianego w płaszcz oraz
ciemne spodnie. Wydawał mi się być w moim wieku i jak na mój gust nie dałoby
się powiedzieć, że był brzydki ale starałam się nie zwracać uwagi na to czy mi
się podoba czy nie. Wchodząc do środka powiedział tylko „Dobry wieczór” po czym
zaczął się rozglądać po kwiaciarni. Odpowiedziałam cicho przy tym skinając głową. Odkąd wszedł do budynku patrzyłam na
niego uważnie ale kiedy to zauważył spuściłam głowę w dół. Nie chciałam go
krępować wgapianiem się w niego bo moim zdaniem nie byłoby to grzeczne, więc
pozostało mi tylko zerkać ukradkiem. Ciągle z tą samą poważną miną po chwili
podszedł do kasy opierając się o blat mówiąc w moją stronę „przepraszam ?”.
Zerwałam się z miejsca, wstając z krzesła, kierując wzrok
prosto na niego.
- T-Tak ? – Zapytałam jąkając się.
- Chciałem zapytać czy nie ma Lilii ? Nie zauważyłem ich
tutaj. – Mówił spokojnie swoim niskim głosem.
- E-Emm… -
Zaniemówiłam przez chwilę. – Niestety ostatnio szybko się sprzedały.
- To chociaż kalie ? – Zapytał ponownie tym razem podnosząc
brew do góry.
Znowu zaniemówiłam wpatrując się w chłopaka.
- Niestety nie ma ich, ale za kilka dni mają znowu się
pojawić. – Mówiłam jeszcze ciszej.
Chłopak wtedy przewrócił oczyma wzdychając.
- Pani dopiero tu zaczyna ? – Zapytał arogancko.
- Słucham ? – Odpowiedziałam zdziwiona.
- Nie dość, że nie ogarnięta to i głucha. – Brunet wymruczał
to pod nosem tak jakby nie chciał żebym to usłyszała.
Wtedy zmarszczyłam brwi ale nie mogłam być nie miła, więc
starałam się jakoś ocalić sytuację udając, że nic nie usłyszałam ale przyznam,
że naprawdę poczułam sie urażona.
- Może zaproponuje inne kwiaty ? – Powiedziałam odchodząc od
kasy zbliżając się do bukietu kwiatów.
On tylko skrzyżował ręce na klatce piersiowej z niezbyt
przyjemnym przylepionym do mnie wzrokiem.
Uśmiechnęłam się do niego ale kiedy odwróciłam się plecami
zrobiłam rozzłoszczoną minę.
- Skoro chodziło Panu o lilie to pewnie chciał Pan białe
kwiaty, na jaką to okazje ? – Dopytywałam się zachowując spokój.
- Nic szczególnego, jadę z ojcem w gości, więc muszę kupić
jakiś bukiet. – Odpowiedział.
- No to może w takim razie zaproponuje białe róże. – Mówiłam
w tym czasie podchodząc do zbioru białych róż.
- Heh. – Chłopak głośno westchnął z uśmieszkiem na twarzy. –
Róże ? To takie tandetne.
Zacisnęłam zęby starając się nie wybuchnąć złością.
- Nie chce róży. – Pokręcił głową.
- Co za rozpieszczony bachor. – Mruknęłam pod nosem
odwracając się od niego.
- Bachor ? – Zapytał i znowu westchnął. – To chyba nie
ładnie tak się zwracać do klientów.
- O czym pan mówi ?! – Podniosłam głos. – To Pan zaczął z
tym, że chyba zaczynam tu pracę a tak naprawdę pracuje tu już wiele miesięcy,
to Pan jest bezczelny, mimo, że staram się być miła.
Nie wytrzymałam i w końcu mój niewyparzony język dał o sobie znać. Zachowałam się
nieprofesjonalnie, bo znałam osoby, które radziły sobie świetnie z wybrednymi
klientami ale tego nie mogłam znieść.
- Macie tu w ogóle jakieś dobre kwiaty ? – Zapytał kręcąc
głową. – W dodatku nie miła obsługa, chyba nigdy nic tu nie kupię, pewnie nawet
kwiaty nie są świeże.
- Oczywiście, może Pan wyjść nawet teraz. – Znowu podniosłam
głos.
- Heh, Do widzenia – Powiedział wychodząc szybko z budynku.
- AISH ! – Krzyknęłam kiedy byłam pewna, że już sobie
poszedł. – Co za idiota ! Mam nadzieję, że już go nigdy nie spotkam !
Rozzłoszczona wróciłam za kasę. Przesiedziałam ostatnie
minuty pracy i wyszłam zamykając kwiaciarnie. Pani Kwon i ja miałyśmy dwa
klucze, więc nigdy nie było problemu z tym kto zamknie miejsce pracy. Po drodze
zadzwoniłam do Da Bin i opowiedziałam jej o chłopaku, który wyprowadził mnie z
równowagi i sama była w szoku, że tacy ludzie w ogóle istnieją. Do domu
wróciłam wyczerpana, już kiedy do niego weszłam zobaczyłam, że goście śpią w
salonie, jeden spał na kanapie a drugi na materacu. Po cichu weszłam na górę.
Zajrzałam do pokoju rodziców widząc, że oni też już pozasypiali, więc udałam
się do swojego pokoju by niedługo iść spać.
Następnego ranka byłam podekscytowana, miałam wprowadzić się
do nowego mieszkania oraz poznać swojego współlokatora. Chciałam wypaść jak
najlepiej, więc wstałam wcześniej żeby dobrze ułożyć sobie włosy i pomalować
się. Będąc już gotową chciałam zejść na dół ale uprzedziła mnie mama, która
zapukała do drzwi mojego pokoju lekko uchylając je. Zeszłam wraz z nią na dół
do salonu gdzie zobaczyłam mojego ojca, który rozmawiał z jakimś mężczyzną o
krótkich włosach już lekko posiwiałych oraz nieco otyłej sylwetce. Kiedy mnie
zobaczył uśmiechnął się jeszcze szerzej przez co jego twarz wydała się nieco
większa niż była.
- Mała Min ji ! – Powiedział uradowany. – Ostatnio widziałem
cię kiedy biegałaś z dwoma kucykami na głowie.
Uznałam, że kolega taty jest wesołym facetem, więc podeszłam
bliżej.
- Dzień Dobry. – Odpowiedziałam nieco zawstydzona.
- Urodę masz po matce. – Mówił dalej. – Kiedy była w twoim
wieku wszyscy chłopacy za nią biegali.
- O czym ty mówisz, Tae Suk ?! – Moja mama się zaśmiała
machając ręką.
- Przecież nie kłamie ! – Mężczyzna pokręcił głową dalej
uśmiechnięty. – Min Ji, oczywiście dziękuje, że pozwoliłaś mojemu synowi z sobą
zamieszkać, po prostu miał kaprys aby zacząć studia w Seulu i byliście jego
ostatnią deską ratunku.
- Nie ma za co, mam nadzieję, że się z nim zaprzyjaźnię. –
Odpowiedziałam wesoło.
- Też mam taką nadzieje, w sumie ucieszyłbym się gdyby mój
syn wziął sobie za żonę córkę mojego przyjaciela – Pan spojrzał się na mojego
ojca klepiąc go po pleckach.
Tata zaśmiał się kiwając głową a ja stałam coraz bardziej
zawstydzona ale dla nie pozoru uśmiechnięta jak i spokojna.
- Gdzie tak właściwie Hyun Woo ? – Zapytała moja matka
rozglądając się.
- Mówił, że idzie do toalety… oh ! Już jest ! – Mówił ojciec
mojego nowego współlokatora.
Wszyscy nagle spojrzeli się na młodzieńca, który
schodził po schodach i nagle stanął przed nami wszystkimi. Potem ja i ten
chłopak patrzyliśmy na siebie ze zdziwieniem. Rodzice uśmiechali się ale ja nie
podzielałam wtedy tego entuzjazmu, ponieważ synem przyjaciela mojego ojca
okazał się brunet, który odwiedził mnie dzień wcześniej w kwiaciarni i z którym
wpadłam w konflikt.
Suuper *-* czekam na dalszą część :) mimo drobnych błędów bardzo podoba mi się podoba :3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFajnie się zaczyna, nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńWeny życzę <3
Zaciekawiło mnie twoje opowiadanie ^-^ będę wpadać częściej :)
OdpowiedzUsuńŚwietne ^^ <3 będę czekać na następny rozdział :3 Ale mam pytanie. Czy w tym zdaniu "Zaczął mówić niepewnie. – Mam przyjaciela, który mieszka w Busanie," nie powinno być raczej Busan a nie Busanie ? Taka drobniutka uwaga. Zapraszam do mnie C:
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że sama miałam dylemat jak to napisać ale ostatecznie napisałam "Busanie" żeby inni to lepiej zrozumieli i było odmienione po Polsku :) Ale jeśli Ci to bardzo przeszkadza to pozostawiam to twojej opinii
UsuńJak na ogół nie czytam takich opowiadań bo są.. emm... głupie? xD to w tym przypadku będę czekać na następną część ^.^ Czytało się w miarę dobrzę ^.^ były też śmieszne momenty (a przynajmniej ja je tak odebrałam ;P) Oby kolejne rozdziały były równie dobre, a nawet lepsze :3 Fighting~~!!!
OdpowiedzUsuńŚwietne *o* Czekam na dalszą cześć ^^
OdpowiedzUsuńOd dawna szukałam jakiegoś opowiadania związanego z Koreą. Znalazłam parę, ale dopiero twoje tak mnie zaciekawiło ^_^ Mimo paru błędów i tak jest świetne ;) Trochę się nawet pośmiałam ^_^ Mam nadzieję, że masz dużo weny, bo będziesz musiała stworzyć z tego prologu cudowną historię, nie ma innej opcji :3 Czekam nn, hwaiting! :*
OdpowiedzUsuńZ zadowoleniem powiem, że nie jest to najgorsze - uratowała Ciebie końcówka :) Na ogół opowiadanie ma potencjał i czytałoby się je znakomicie gdyby nie (jak dla mnie) liczne błędy (nie ma się czym martwić - w większości powtarzają się). Nie chcę Ciebie zniesmaczyć, a jedynie poprawić, abyś Ty nie robiła prostych błędów, a dla Twoich czytelników lepiej się czytało. Zacznę:
OdpowiedzUsuń- sądzę, że piszesz zbyt złożone zdania. "Zajrzałam do pokoju rodziców widząc, że oni też już pozasypiali, więc udałam się do swojego pokoju by niedługo iść spać." Zdanie niemal nie ma sensu.
- powtórzenia występują dosyć często, proponuję przy pisaniu mieć otwarty słownik wyrazów bliskoznacznych; jest to dosyć pomocne. "Powoli zaczęłam iść na przystanek autobusowy czekając na swój autobus, który zawoził mnie na przystanek niedaleko mojego domu." Zauważ, że te zdanie jest również nielogiczne. szła, czekając - iść, oczekując - jak najbardziej.
- masz ogromu problem z interpunkcją. !Przecinki! stawia się między innymi przed, "a", "ale". Brak ich bardzo utrudnia czytanie TT. Tak samo nie rozumiem, dlaczego kropki stawiasz od razu za wyrazem, a przy "!" oraz "?" robisz odstęp. " - Już jestem ! – Krzyknęłam aż mama wyjrzała zza kuchni.- Tak późno ?"
- kolejny błąd (bardziej rzeczowy/treściowy) Sądzę, że mało który ojciec pozwoliłby, a wręcz nakazał własnej córce zamieszkać w domu z obcym mężczyzną. Nawet jeżeli byłby to syn jego najlepszego przyjaciela.
- Czas na !stop! z uśmiechami! Niedługo szczęki im odpadną - " - M-Mówisz serio ? –Wydusiłam to z siebie przy okazji jąkając.- Tak, chce ci pomóc . – Tata uśmiechnął się.
Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech odzwierciedlający moje uczucia w tamtej chwili.- Omo ! Dziękuje ! – Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. "
- Wszystkie liczby powinnaś zapisywać słownie
- "{..}pół godzinach, mama stała w kuchni i chyba zmywała naczynia." to zdanie mnie rozwaliło. Dotarłam do domu po pół godziny lub trzydziestu minutach. + Chyba? Jak to chyba? Albo ktoś zmywa, albo nie...
- Unikaj onomatopei (naśladowanie dzięków) - "Ehh, nie, nie… po prostu chyba {..}" EHH to nic innego jak onomatopeja. Westchnięcia powinnaś zaznaczyć w komentarzu zachowania, a nie w dialogu.
- Najważniejsze! Zdarza Ci się pomieszać narracje. To nie jest dobre!
Piszesz w narracji 1 os. cały tekst. Pamiętaj, że bohater w tym momencie ma ograniczone spojrzenie na świat tylko do swojego spostrzegania. "Mama !!!wyczuła!!! po moim tonie, że raczej {...}". Skąd bohaterka wie, że jej mama wyczuła? Bohaterka może spostrzec, że jej mama zachowuje dystans, czy nie próbuje nawiązać dalszej konwersacji, ale na pewno nie może czuć tego, co czuje ktoś inny.
Na tym zakończę, ponieważ co za dużo to niezdrowo! Naturalnie nie powinnaś kończyć z pisaniem! To nie było po to! Pisz dalej! Życzę Ci dużo weny i czasu! Ważne, abyś sprawdzała, to co piszesz i przy okazji popracowała nad interpunkcją przy przyimkach i imiesłowach! Na zakończenie dam zdania, które mimo swojej zwykłości były naprawdę bardzo dobre! ~~ "Następnego ranka byłam podekscytowana, miałam wprowadzić się do nowego mieszkania oraz poznać swojego współlokatora.", "Nie wytrzymałam i w końcu mój niewyparzony język dał o sobie znać.", "Po prostu potrzebny był czas." Na koniec. Sądzę, że to jest za długie na prolog. Prolog to tylko zapoznanie z historią i wcale nie musi on występować. Ja to opowiadanie traktuje bardziej jako pierwszy rozdział.. Jeszcze raz życzę weny! Chętnie tu powtórnie zajrzę ;) ~ Mecorteet
Moim zdaniem super, będę wchodzić i czytać :). Jedynymi błędami jest brak kilku przecinków, powtórzenia przy scenie z autobusem i kilka razy obok siebie napisałaś 'więc'. Ocena: 6+ :D 100/100 %.
OdpowiedzUsuń~Fanka wszystkiego co Azjatyckie *-*
(nie mam konta, więc tak się będę pospisywać komentując, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza c:).
Błagam nie piszcie opowiadań, jeśli nie umiecie nawet podstawowych zasada interpunkcji.
OdpowiedzUsuńCała historia zapowiada się interesująco. Owszem jeśli chodzi o samą treść to są błędy, ale każdemu się zdarza. Nie oczekuję, że przeczytam tekst w którym nie ma żadnej skazy. Bez przesady nawet najlepszym się zdarza zapomnieć o przecinkach lub walnąć jakieś powtórzenie.
OdpowiedzUsuńBędę czekała na ciąg dalszy. :)
Tymczasem zapraszam do mnie : http://anja-sora.blogspot.com/
Ps. Chciałabym być powiadamiana o nowych rozdziałach : )
Pozdrawiam i życzę weny :)
Oczywiście bardzo dziękuje za ciepłe słowa. Chętnie zajrzę na twojego bloga. Jeśli chcesz być na bieżąco z rozdziałami to zachęcam do obserwowania bloga, ale wpisy mam zamiar dodawać co sobotę.
UsuńPozdrawiam :)
Co sobotę? Świetnie *q*. W każdą sobotę będę czekać na kolejny rozdział!
Usuń~Fanka wszystkiego co Azjatyckie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń